Rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny trafił na 15 dni do aresztu. Taka decyzja moskiewskiego sądu wyklucza blogera z udziału w antyputinowskiej demonstracji, zaplanowanej na 1 marca. Jednocześnie może oznaczać również odwieszenie starego wyroku i odesłanie Nawalnego do łagru.

Na początku lutego Nawalny, wspólnie z innymi opozycjonistami, postanowił zorganizować w centrum Moskwy antyputinowską demonstrację. Władze stolicy nie zaakceptowały tego wniosku, proponując przeniesienie akcji na przedmieścia. Aleksiejowi Nawalnemu nie spodobała się decyzja moskiewskiego samorządu, bo postanowił osobiście zaprosić Moskwian do udziału w demonstracji, którą nazwał antykryzysowym marszem "Wiesna". Blogera rozdającego ulotki na stacji metra zatrzymała policja, a sąd skazał go na 15 dni aresztu. Nawet jeśli władze Moskwy dojdą do porozumienia z opozycjonistami i antyputinowska demonstracja odbędzie się, to Nawalny nie weźmie w niej udziału.

Adwokat opozycjonisty Wadim Kobziew twierdzi, że nie to jest najgorsze. W jego ocenie, administracyjny areszt orzeczony wobec blogera, daje federalnym służbom możliwość wystąpienia do sądu z wnioskiem o odwieszenie starych wyroków. Gdyby tak się stało, to Nawalny może trafić do łagru. W 2013 roku sąd w Kirowie skazał blogera na 5 lat za oszustwa, a kilka miesięcy temu moskiewski sąd dołożył jeszcze 3,5 roku za malwersacje finansowe.