Produkowany w Polsce sprzęt gospodarstwa domowego podbił europejskie rynki. Nie przebił się jednak do rodzimych klientów. Ci zdecydowanie częściej kupują urządzenia z importu, i to mimo że są one droższe
Znowu rośnie sprzedaż urządzeń z importu / Dziennik Gazeta Prawna
Polska już od 2013 r. pozostaje w Europie liderem pod względem liczby wyprodukowanego dużego AGD. Dwa lata temu wyprzedziliśmy w tym zakresie Włochy. Teraz nasz kraj z roku na rok stara się umacniać pozycję na europejskiej arenie. Ubiegły rok jest tego dowodem.
Z taśm produkcyjnych 20 fabryk zlokalizowanych na terenie Polski zjechało w sumie 20,2 mln sztuk pralek, lodówek, kuchenek, suszarek do ubrań, zmywarek. To o 12 proc. więcej niż w 2013 r. i prawie dwa razy więcej niż w 2010 r., kiedy w krajowych fabrykach wytworzonych zostało 10,4 mln sztuk urządzeń. Choć nasz kraj jest europejskim potentatem w dziedzinie produkcji sprzętu gospodarstwa domowego, to w polskich sklepach nadal łatwiej znaleźć urządzenia pochodzące z importu. Co więcej, zainteresowanie nimi znowu zaczęło rosnąć. W efekcie w ubiegłym roku ich udział w całości sprzedaży dużego AGD, która sięgnęła 4,6 mln sztuk, wyniósł już 80 proc.
– Dla porównania w 2008 r. udział importowanych sprzętów w ogóle sprzedanych wynosił 69 proc. Przełożyło się to na wzrost importu w branży AGD. W 2014 r. zwiększył się on o 18 proc. do kwoty 3 mld zł – wyjaśnia Wojciech Konecki, dyrektor generalny CECED, zrzeszenia producentów AGD. To historyczny rekord w tym zakresie. W ostatnich dwóch latach bowiem import rósł w tempie 3 proc., a w najlepszym dotąd 2011 r. – o 13 proc. Ten dobry wynik był jednak spowodowany spadkiem kursu złotego, gdyż import liczony w euro zwiększył się o 9 proc. W latach wcześniejszych import był na minusie.
Dlaczego Polacy znowu pokochali urządzenia pochodzące z zagranicy, postanowiliśmy zapytać sprzedawców. – Z moich obserwacji wynika, że jest to związane z rosnącym zaufaniem klientów do urządzeń wytwarzanych za granicą. Zaczęło się ono zwiększać po tym, jak na forach internetowych czy w mediach zaczęły pojawiać się informacje na temat coraz krótszej żywotności sprzętu gospodarstwa domowego. Według opinii użytkowników kupiony obecnie sprzęt starcza najwyżej na pięć, sześć lat, czyli dwa razy krócej niż kiedyś – wyjaśnia pracownik sklepu Euro RTV AGD w jednym z największych centrów handlowych w Warszawie. Klienci wiążą to z faktem, że coraz więcej urządzeń powstaje w Polsce. Do tego skala ich produkcji jest coraz większa.
– Postrzegają więc sprzęt z importu jako bardziej wytrzymały. Jest to widoczne zwłaszcza w kategorii pralek. Klienci nastawiający się na sprzęt marki Bosch pytają o modele pochodzące z Niemiec – dodaje pracownik sklepu. Poza tym jak deklarują handlowcy, powodzeniem cieszą się urządzenia z Włoch i Francji. To znajduje odzwierciedlenie w danych dotyczących importu. Wymienione kraje dominują wśród tych, z których AGD jest najczęściej sprowadzany do Polski. Co ważne, wybierają je mimo ich wyższej ceny. Pralka z importu to wydatek ok. 2,5 tys. zł, czyli o przynajmniej 400–500 zł więcej niż w przypadku zakupu urządzenia pochodzącego z krajowej fabryki.
Jak wynika z danych CECED, pralki, obok chłodziarek i sprzętu do gotowania, to kategorie, w których konsumenci najczęściej sięgają po urządzenia z zagranicy. Największy udział mają w przypadku chłodnictwa. W 2014 r. odpowiadały za 96 proc. wszystkich sprzedanych w naszym kraju urządzeń w tej kategorii. W przypadku sprzętu do gotowania ten udział wynosił 63 proc., a pralek – 88 proc. Eksperci wskazują też inne powody rosnącego zainteresowania urządzeniami produkowanymi za granicą wśród rodzimych konsumentów. Według nich wynika to również ze zmiany zwyczajów zakupowych Polaków w związku ze stałym bogaceniem się społeczeństwa, a tym samym zwiększaniem się ich siły nabywczej.
– To sprawia, że poszukujemy bardziej zaawansowanych technologicznie, a przez to i droższych sprzętów. Szczególnie że w wielu przypadkach kupowanie urządzenia nie następuje po raz pierwszy. Jest więc normalne, że przy nabywaniu kolejnego sprzętu klienci poszukują czegoś lepszego od dotychczas używanego – komentuje Wojciech Konecki. Dlatego wybór pada na markę i model z wyższej półki. A te w większości wytwarzane są za granicą. Dowodem na to, że klienci preferują droższe urządzenia, może być wzrost średniej ceny sprzedawanego w kraju dużego AGD. W 2014 r. wyniosła ona już 1050 zł. – To o 5 proc. więcej niż w 2013 r. Dla porównania w 2010 r. średnia cena kupionego w Polsce urządzenia kształtowała się na poziomie około 900 zł – uzupełnia Wojciech Konecki.
Nie pozostało to bez wpływu na wartość rynku. W 2014 r. wyniosła ona 4,75 mld zł, czyli o 9 proc. więcej niż w 2013 r. Warto dodać, że 64 proc. tej kwoty wygenerowały urządzenia pochodzące z importu. Dla porównania w 2008 r. odpowiadały za nieco ponad 50 proc. wartości sprzętu sprzedanego w kraju. Analitycy z Euler Hermes większy import utożsamiają też z kłopotami na wschodzie Europy. Producenci w związku ze spadkiem popytu na tamtejszych rynkach są zmuszeni upłynnić swój towar w innych krajach Starego Kontynentu. Eksperci zauważają jednak, że w umacnianiu się trendu pomagają również sieci handlowe. Na rynku detalicznym w sektorze elektroniki użytkowej przetrwało już tylko czterech graczy: Media Saturn Holding Polska, Euro RTV AGD, Neonet i Media Expert.
Mniejsza konkurencja na rynku sprawia, że sklepy nie muszą już tak bardzo walczyć o klienta ceną. Szczególnie że opanowały również sprzedaż przez internet. W związku z tym nie muszą się starać, by ich klienci nie odpłynęli do placówek działających online. Teraz mogą się skupić na zarabianiu pieniędzy, a największe zyski daje sprzedaż urządzeń z wyższej półki. Dzięki nim można wypracować nawet dwukrotnie wyższe marże niż na tańszych urządzeniach. W rezultacie nie zdarzają się już takie promocje, jak przed paroma laty. Zaledwie kilka lat temu w sieci można było kupić pralkę nawet w cenie 777 zł. Dziś w gazetkach reklamowane są produkty kosztujące średnio 1,5–1,7 tys. zł.
Według ekspertów wzrost importu to też zasługa samych producentów. Ci są przede wszystkim nastawieni na eksport urządzeń wyprodukowanych w polskich fabrykach. Skłaniają ich do tego względy ekonomiczne. Za granicą za swój produkt dostaną więcej niż w naszym kraju, gdzie ceny AGD wciąż należą do najniższych w Europie. Do tego ich zapłata będzie wyrażana w euro lub dolarach, czyli walucie bardziej stabilnej od tej, w której prowadzą rachunkowość. Dlatego 2014 r. był kolejnym rokiem, w którym sprzedaż dużego AGD pochodzącego z Polski na zagranicznych rynkach się zwiększyła. – Wzrost wyniósł 8 proc. do kwoty 15 mld zł. Danych w sztukach za ubiegły rok jeszcze nie ma. Średnio jednak na eksport z fabryk idzie 85–90 proc. wyprodukowanych urządzeń – wyjaśnia Wojciech Konecki.