Duńska policja zastrzeliła domniemanego zamachowca z Kopenhagi. To właśnie on miał stać za dwoma atakami w stolicy Danii. Wczoraj mężczyzna otworzył ogień do uczestników spotkania z kontrowersyjnym szwedzkim rysownikiem, a w nocy ostrzelał synagogę w centrum miasta. Zabił dwie osoby. Władze Danii zwiększyły środki ostrożności w kraju.

Policja namierzyła zamachowca dzięki nagraniom z monitoringu. Po kilku godzinach poszukiwań nad ranem podejrzany otworzył ogień do policjantów, a ci odpowiedzieli celnymi strzałami. „Przypuszczamy, że to ten sam sprawca stał za oboma incydentami i to on został zabity. W tej sprawie jest jednak jeszcze wiele pytań, stąd wzmożona obecność policji w stolicy w najbliższych godzinach” - mówi szef policji w Kopenhadze Torben Molgaard Jensen.

Wczoraj po południu mężczyzna ostrzelał kawiarnię, gdzie trwało spotkanie z kontrowersyjnym szwedzkim rysownikiem Larsem Vilksem, autorem karykatur Mahometa sprzed ośmiu lat. Na miejscu zginął 55-letni mężczyzna. Z kolei w nocy zamachowiec ostrzelał synagogę, w której trwała uroczystość żydowskich oczepin bar micwa i zabił 37-letniego Żyda, który pilnował budynku.

Premier Danii Helle Thorning-Schmidt oświadczyła, że jest to bardzo smutny dzień dla całego kraju. „W Danii doszło do poważnego aktu przemocy. Jesteśmy pewni, że ten atak miał podłoże polityczne i był atakiem terrorystycznym. Traktujemy sprawę z niezwykłą powagą. Jesteśmy w stanie podwyższonej gotowości w całym kraju” - powiedziała premier.

Tożsamość zamachowca nie została na razie ujawniona.

Zamachy w Kopenhadze potępili już m.in. prezydent Francji, premierzy Wielkiej Brytanii i Izraela oraz szef Rady Europejskiej i Komisja Europejska. W drodze do stolicy Danii jest francuski minister spraw wewnętrznych. Wszystko dlatego, że w spotkaniu w kawiarni ze szwedzkim rysownikiem brał udział francuski ambasador w Danii. Ani jemu ani rysownikowi nic się nie stało.
Miesiąc temu w Paryżu zamachowcy zaatakowali siedzibę redakcji pisma „Charlie Hebdo”, które także publikowało karykatury Mahometa. Później zabarykadowali się w sklepie koszernym w stolicy Francji. W atakach w Paryżu zginęło w sumie 12 osób.