Michał Dworczyk, prezes Fundacji Wolność i Demokracja, zarzuca rządowi opieszałość w sprawie ewakuacji osób polskiego pochodzenia z Donbasu. Jak mówił w radiowej Jedynce, osoby, które za kilka dni mają trafić do Polski ze wschodniej Ukrainy, już latem prosiły państwo o pomoc.

W ocenie Michała Dworczyka, mało wiarygodnie brzmią tłumaczenia rządu, który ze względów bezpieczeństwa nie chce ujawnić daty ewakuacji Polaków z Dobasu. Jak mówił, w mediach ukraińskich i rosyjskojęzycznych krążą informacje dotyczące miejsca zakwaterowania, tras przejazdu czy innych informacji na temat ewakuacji, których gabinet Ewy Kopacz nie chce upublicznić. Michał Dworczyk powiedział, że grupa czekających na wyjazd do Polski przebywa w hotelu Drużba niedaleko charkowskiego lotniska. Zresztą na zdrowy rozum, ewakuacji grupy blisko 200 osób, w którą jest zaangażowanych kolejne 100 osób, nie da się zachować w tajemnicy - stwierdził gość radiowej Jedynki.

Prezes Fundacji Wolność i Demokracja przekonywał, że już na przełomie sierpnia i września osoby polskiego pochodzenia w Donbasie prosiły o pomoc. Odbijali się od kolejnych instytucji w Polsce i dopiero na początku grudnia, kiedy w sprawę zaangażowały się media i po śmierci Kazimierza Wróbla, który zmarł w wyniku odniesionych ran w Doniecku, sprawa nabrała tempa - powiedział.

Michał Dworczyk podkreślał, że państwo musi się zająć także osobami, które uciekły z Donbasu jeszcze przed planowaną początkowo na grudzień ewakuacją.

Dodał, że Fundacja Wolność i Demokracja prowadzi zbiórkę publiczną na rzecz Polaków, którzy pozostali na ogarniętym wojną wschodzie Ukrainy. Według szacunków tej organizacji, takich osób jest co najmniej 5 tysięcy. Na stronie fundacji www.wid.org.pl można znaleźć potrzebne informacje, dotyczące możliwości pomocy Polakom na Wschodzie.