Prezydent USA udał się tam tuż po powrocie z krajowej wizyty w mieście Phoenix. Towarzyszył mu francuski ambasador w Stanach, Gerard Araud. W księdze kondolencyjnej Obama wyraził solidarność z "francuskimi braćmi" - "sojusznikami od wieków". Jak napisał, solidarność jest potrzebna, by upewnić się, że sprawiedliwości stanie się zadość. "Razem kroczymy naprzód wiedząc, że terror nie ma szans wobec wolności i ideałów, których bronimy - ideałów, które są światłem dla świata." - dopisał amerykański prezydent.
W środę w ataku terrorystycznym na redakcję "Charlie Hebdo" w Paryżu zginęło dwanaście osób, w tym ośmiu dziennikarzy pisma. Francuscy antyterroryści poszukują dwóch braci pochodzenia francusko-algierskiego, podejrzewanych o przeprowadzenie zamachu. Wieczorem poszukiwania koncentrowały się około 80 kilometrów od Paryża.