Nie ma powodów by obecni ministrowie PSL nie pozostali w rządzie. To opinia wieloletniego posła tej partii Stanisława Żelichowskiego.

Poseł Żelichowski mówił w radiowej Jedynce, że dalsza obecność ministrów ludowców w gabinecie Ewy Kopacz jest uzasadniona. Jak mówił, w swoim ostatnim przemówieniu w Sejmie Donald Tusk wskazał, że położy nacisk na politykę społeczną, a za tą odpowiada w resorcie pracy PSL-owski minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz.

Innego ministra ludowców, Marka Sawickiego, Żelichowski chwalił za to, że "nie zrobił wojny z Rosją" po wprowadzeniu przez nią embarga. Trudno też wymienić lidera PSL, wicepremiera Janusza Piechocińskiego, bo jako szef partii współtworzy koalicję. Dziś o 14:00 prezydent przyjmie dymisję rządu. Od tego dnia Ewa Kopacz kandydatka koalicji na premiera Ewa Kopacz ma dwa tygodnie na skompletowanie nowego gabinetu.

Stanisław Żelichowski "zrobi wszystko", by nie startować w najbliższych parlamentarnych. Wieloletni poseł PSL mówił w Radiowej Jedynce, że chce już odpocząć od polityki. Na pytanie czy będzie startował w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych Stanisław Żelichowski powiedział "pewnie nie". Zastrzegł jednak, że to nie zależy w 100 procentach od niego, a ten, kto "wdepnął w politykę", pozostaje w niej i przestaje być "panem swojego losu". Często, choć nie chce, ulega namowom, i ponownie kandyduje. Stanisław Żelichowski po raz pierwszy został wybrany do Sejmu w 1985 roku, jeszcze z list Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, przekształconego potem w Polskie Stronnictwo Ludowe. Od 1991 roku jest nieprzerwanie posłem PSL.