Półtora miesiąca przed wybuchem afery taśmowej do bielskiej policji trafiła sprawaprzedsiębiorcy, którego firma miała paść ofiarą przestępstwa - opisuje Newsweek.

Sprawa, która obecnie prowadzona jest przez białostocką prokuraturę dotyczy tajemniczej przesyłki dostarczonej do firmy handlującej węglem. W środku znaleziono podsłuch i dokumenty pochodzące m.in. z przedsiębiorstwa, w którego zarządzie jest Marek Falenta. Jak czytamy w tygodniku 29 kwietnia do policji w Bielsku Podlaskim zgłosił się dyrektor firmy węglowej. Według protokołu paczkę miał dostarczyć Adam D., opisany przez pismo jako "skompromitowany bydgoski adwokat". Materiały przekazano także prokuraturze Warszawa-Praga zajmującej się "taśmami Wprost".

Tygodnik wspomina także o ludziach związanych z restauracją Sowa & Przyjaciele. Według "Newsweeka": "N. potrafił np. nawiązać w rozmowie z gościem do tego, co usłyszał z nagranego podsłuchu".