Antyrządowy protest przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów. Zorganizowały go środowiska patriotyczne i katolickie. Ich członkowie zabrali ze sobą narodowe flagi i transparenty krytykujące władzę. Manifestacja była reakcją na aferę podsłuchową w rządzie.

Zdaniem pikietujących, bierna reakcja na nagrania z podsłuchów pozbawiły premiera Donalda Tuska autorytetu. W związku z tym, zebrani domagali się dymisji całego rządu. Podkreślali, że rządzący nie mają planu wyjścia z kryzysu. Ponadto, zarzucali premierowi bierność, czego przykładem był brak dymisji zamieszanych w aferę: ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza oraz ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego.

Według założeń, protest miał być apolityczny. Organizowały go środowiska konserwatywne, w tym: Stowarzyszenie Młodzi dla Polski, Stowarzyszenie Studenci dla Rzeczpospolitej oraz Stowarzyszenie KoLiber. W tłumie znalazł się też jeden z warszawskich radnych Prawa i Sprawiedliwości.

Łącznie, w pikiecie uczestniczyło około 200 osób.