Do przerwania plenerowego koncertu w północnym Londynie doszło 21 czerwca. Bawiący się na koncercie zostali obrzucani butelkami i kamieniami. Jeden z uczestników koncertu - 24-letni Polak - został raniony nożem, gdy próbował powstrzymać napastników. Rana brzucha okazała się jednak niegroźna i mężczyzna opuścił już szpital.

Policja nadal szuka sprawcy ataku, ale ogłosiła jednocześnie, że postawiła już zarzut "ataku z pobudek antysemickich" jednemu Polakowi. Mężczyzna miał zaczepić uczestnika koncertu i zrzucić mu z głowy jarmułkę. 22 letni Jarosław K. wyszedł za kaucją. Przed sądem stawi się czternastego lipca.

Lokalne media donoszą, że za atak odpowiedzialni są członkowie Zjednoczonych Emigrantów - kibicowskiej grupy działającej na Wyspach. - Pod koniec imprezy na scenę wkroczyła grupka ludzi. Rzucali butelkami i racami. Ktoś z publiczności został ugodzony nożem. Mieli na sobie odzież z rasistowskimi nadrukami,wykonywali rasistowskie gesty. Po polsku rzucali pod adresem ludzi wulgarne, rasistowskie wyzwiska - mówi Polskiemu Radiu obecny na miejscu dziennikarz Oz Katerji. Dziennikarz dodał, że impreza miała charakter rodzinny. - To było zupełnie niepolityczne wydarzenie. Były tam matki z dziećmi - podkreślił.