48,5 tys. – tyle interwencji podjęło w 2013 r. Biuro Rzecznika Praw Dziecka. Ponad połowa – 24,6 tys. – dotyczyła spraw, w których dziecko dostawało rykoszetem z rozwodowych rozpraw między rodzicami. To absolutny rekord – w roku 2012 takich spraw było jedynie 15 tys., rok wcześniej – 17 tys. Co roku w Polsce dochodzi do ponad 60 tys. rozwodów.

– Dorośli, którzy kończą małżeństwa, często wymagają od dzieci, by zajęły stanowisko w ich sporze, opowiedziały się po którejś ze stron. Tymczasem dla młodego człowieka dylemat: „bardziej kochasz mamę czy tatę”, jest nierozstrzygalny, a samo jego postawienie burzy poczucie bezpieczeństwa. Dziecko nie tylko traci najważniejszy życiowy fundament, lecz w wielu przypadkach także prawo do bycia sobą– zaczyna mówić to, co jeden z rodziców chciałby usłyszeć, i robić to, czego on od niego oczekuje – tłumaczy RPD Marek Michalak. Nazywa podobne zachowania rodziców wprost przemocą.
Interwencja przez telefon
Rzecznik musiał interweniować choćby w sprawie Wiktora. Sąd przyznał prawo do opieki nad dzieckiem jego ojcu i wyznaczył zasady, na jakich chłopiec może spotykać się z matką. Mężczyzna nie przestrzegał jednak ustaleń, więcej – zaczął przekonywać syna, że matka już go nie kocha, porzuciła go, nie interesuje się jego losem. Utrudniał też jej kontakty z synem. RPD zalecał między innymi, by rodzice wzięli udział w terapii, a Rodzinny Ośrodek Diagnostyczno-Konsultacyjny sprawdził, czy ojciec prawidłowo zajmuje się dzieckiem. Postępowanie w sprawie wciąż trwa.
Najwięcej zgłoszeń trafia do Biura Rzecznika Praw Dziecka telefonicznie – w sprawach okołorozwodowych tą drogą wpłynęło ich aż 20 tys. Pozostałe – podczas wizyt osobistych, z własnej inicjatywy rzecznika lub z powodu zawiadomienia otrzymanego na piśmie. Jak przyznaje Marek Michalak, wiele z nich zgłaszają dzieci, które nie wiedzą, co robić, kiedy stają się kartą przetargową. Większość wniosków kierują jednak dorośli. Nie zawsze z czystymi intencjami.
– Zdarzają się osoby, które chcą wykorzystać biuro rzecznika jako darmową kancelarię prawną, oczekują od nas, że w sądzie staniemy po ich stronie. Tymczasem my zawsze walczymy o dobro dziecka, nawet jeśli oznacza to wystąpienie na niekorzyść rodzica – przekonuje Michalak.
Gaszenie emocji
Sprawę Natalii do Biura RPD zgłosili dziadkowie ze strony ojca. Skarżyli się na postępowanie sądowe dotyczące ustalenia ich kontaktów z wnuczką – chcieli, by dziewczynka miała prawo do nocowania w ich domu. Okazało się jednak, że Natalii dobrze mieszka się z mamą, za to dziadkowie mają na nią negatywny wpływ – między innymi podważając autorytet matki. Rzecznik zaproponował dziadkom skorzystanie ze specjalistycznej pomocy. Sąd natomiast pozwolił co prawda na ich spotkania z Natalią, ale nie zezwolił na nocowanie. – Sprawy rozwodowe należą do najtrudniejszych, bo główną rolę grają w nich emocje. Nie tylko dwóch osób – w tle są rodzice, przyjaciele i inni doradcy, którzy zaogniają konflikt – mówi.
Na stronie RPD pojawił się poradnik dla rozwodzących się rodziców. W marcu pokazano pierwsze spoty kampanii „Jestem mamy i taty”, w których chłopiec przekonuje, że nos ma po mamie, a piegi po tacie, więc zawsze będzie wiadomo, że „należy” do obojga. Jak zdradza Marek Michalak, kolejna edycja akcji będzie zdecydowanie ostrzejsza. W sam raz, by potrząsnąć opinią publiczną w Dniu Matki, Dniu Dziecka i Dniu Ojca.
ROZMOWA
To jedyna sytuacja, kiedy reagujemy niezgodnie z instynktem

Dlaczego rodzice, którzy zwykle kochają przecież swoje dzieci, w czasie rozwodu wciągają je w brutalną walkę między sobą?

Judith Wallerstein – socjolog, która zajmowała się badaniem rozwodzących się par – napisała kiedyś, że kryzys okołorozwodowy jest jedynym, w którym ludzie reagują niezgodnie z instynktem. Kiedy widzimy pożar, ratujemy dziecko. Kiedy mamy wypadek samochodowy – ratujemy dziecko. Tylko przy rozwodzie jego dobro jest na ostatnim planie. Prawdopodobnie jest to związane z tym, że to dla człowieka tak ogromna emocjonalna trauma, że sam zaczyna reagować w dziecięcy sposób, liczyć na opiekę. Proszę zwrócić uwagę, że rozwodzący się rodzice często oczekują wsparcia od samych dzieci – choć nigdy wcześniej się to nie zdarzało, zaczynają liczyć na zrozumienie, pocieszenie, obsadzają dzieci w rolach mediatorów. Zdarzało mi się pracować z rodzicami, którzy wprost mówili do dziecka: „ja się tobą opiekowałam i teraz potrzebuję, żebyś był ze mną, nie z tatą”. To jest dla dzieci nie do udźwignięcia.

Jaką krzywdę można w ten sposób wyrządzić potomstwu?

Rozwód jest zawsze bardzo trudny dla dziecka, a badania pokazują, że około 30 proc. z nich przeżywa go jako traumę. W czasie źle przeprowadzonego rozwodu skazujemy dzieci na zbyt szybkie dojrzewanie. Skutki rozwodu dla dzieci trudno ocenić w pierwszym momencie, ale w wielu przypadkach wpływa on na przyszły sposób wchodzenia w związki, zaufanie do ludzi, pewność siebie. Wielu dorosłych pacjentów depresyjnych, z którymi się spotykam, w dzieciństwie przeżyło rozwód rodziców. Oczywiście dużo zależy od tego, jak kształtuje się cała sytuacja okołorozwodowa.

Jak się przygotować do rozwodu, żeby zminimalizować krzywdę dziecka?

Dziecko potrzebuje jasnej informacji o tym, co będzie się działo, a także stałości w raz podjętych decyzjach. Rodzice powinni na przykład ustalić, kiedy każde z nich przebywa z dzieckiem. Jeśli jedno się wyprowadza, poinformować, dokąd i co będzie teraz robiło. Nie wolno zbyt wcześnie wprowadzać w życie dziecka nowego partnera. I pamiętać, że dziecko ma prawo do obojga rodziców.