W związku ze śmiercią nienarodzonych bliźniąt w szpitalu we Włocławku Jarosław Kaczyński domaga się natychmiastowej dymisji ministra zdrowia. Prezes PiS zarzuca Bartoszowi Arłukowiczowi, że jego działania sprowadzają się tylko do tego, by służba zdrowia była "prywatna i płatna":

Jarosław Kaczyński mówił, że minister zdrowia powinien jak najszybciej podać się do dymisji, nie czekając na głosowanie w sprawie wotum nieufności. "A jeżeli nie poda się do dymisji, to mam nadzieję, że ci, którzy zwykle popierają koalicję rządową, nie będą chcieli brać na siebie odpowiedzialności za śmierć dzieci" - mówił prezes PiS. W tym tygodniu Sejm zajmie się wnioskiem o odwołanie ministra zdrowia.

Prokuratura wszczęła już oficjalne śledztwo w sprawie śmierci dwojga nienarodzonych bliźniąt. Do tragedii doszło w nocy z czwartku na piątek. Ojciec bliźniąt twierdzi, że dzieci zmarły, bo w szpitalu nie było osoby, która by wykonała i opisała badanie USG. Właśnie to miało opóźnić zabieg cesarskiego cięcia. Bliźnięta urodziły się martwe.

Szpital zarzut ten oddala. Lekarze twierdzą, że placówka jest zawsze gotowa do przeprowadzenia USG oraz operacji. Przyczyny tragedii wyjaśnią dopiero szczegółowe badania.

Ordynator zawieszony?

Bartosz Arłukowicz poinformował na konferencji prasowej, że złożył wniosek w sprawie tymczasowego zawieszenia ordynatora do marszałka województwa kujawsko-pomorskiego. Minister wyjaśnił, że decyzję taką podjął po pierwszym, wstępnym etapie kontroli włocławskiej placówki.

Arłukowicz zastrzegł przy tym, że o wiele za wcześnie jest, by mówić o odpowiedzialności konkretnej osoby za śmierć dzieci. "Przyczyny tej tragedii" - dodał minister - zostaną gruntownie zbadane.

Śledztwo w sprawie śmierci dzieci wszczęła prokuratura. Na zlecenie ministra zdrowia w szpitalu pracuje też komisja złożona z konsultantów krajowych i wojewódzkich ginekologii i położnictwa, jest przedstawiciel Izby Lekarskiej i prokuratury krajowej.