W Stanach Zjednoczonych nie ustają protesty po sobotnim wyroku sądu na Florydzie. Uniewinnił on 29-letniego Georga Zimmermana od zarzutu zabójstwa czarnoskórego nastolatka Trayvona Martina.

Do tragedii doszło na prywatnym osiedlu w lutym zeszłego roku. Sąd uznał, że oskarżony działał w obronie własnej, a nie z pobudek rasistowskich.

Wczoraj tysiące ludzi demonstrowały w wielu amerykańskich miastach. Policja zatrzymała kilkanaście osób. Demonstranci są wciąż między innymi na ulicach Los Angeles. Tam też doszło do najbardziej drastycznych scen. Manifestanci starli się z policją, zniszczyli między innymi wejście do jednego z hoteli i zablokowali autostradę. Z tego powodu w mieście doszło do olbrzymich korków. W stronę stróżów prawa poleciały różne przedmioty, w tym odłamki betonu.

Demonstranci zgodnie twierdzą, że sobotni wyrok jest oznaką rasizmu i wciąż pokazuje podziały w amerykańskim społeczeństwie. "Myślę, że nasz system sądowniczy nie nadąża nad zmianami, jakie zachodzą w całym kraju" - powiedział w "mieście aniołów" jeden z oburzonych sobotnią decyzją sądu na Florydzie. W wydanym specjalnym oświadczeniu prezydent Barack Obama zaapelował o spokój podczas demonstracji.