W starciach, które wybuchły po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich w Wenezueli, zginęło co najmniej siedem osób. 61 zostało rannych.

Wenezuelski Prokurator Generalna Luisa Ortega poinformowała, że dotychczas aresztowano 135 osób.

Niedzielne wybory prezydenckie wygrał Nicolas Maduro. Zwolennicy jego konkurenta - Caprilesa Radonskiego - nie chcą pogodzić się z porażką. Tysiące przeciwników Maduro wyszły na ulice Caracas o świcie. Protestowano też poza stolicą kraju. Podczas protestów w mieście Altamira, policja użyła gazu łzawiącego.

Zdaniem protestujących, podczas głosowania doszło do nadużyć, które powinien zbadać niezawisły sąd. Tymczasem niespełna kilkanaście godzin po ogłoszeniu wyników przez komisję wyborczą, Nicolas Maduro został ogłoszony prezydentem Wenezueli.

Różnica między Maduro a Radonskim wyniosła tylko 230 tysięcy głosów, czyli półtora procent. Radonski uznał, że wyniki zostały sfałszowane i zażądał ponownego przeliczenia głosów. Zwycięzca, Nicolas Maduro, zgodził się z tym postulatem, ale nie odwołał zaprzysiężenia.