Wniosek, który - jak pisze - został złożony przez "rozpoznawanego w polskiej publicystyce jako »posła ze świńskim ryjem i penisem «" [Janusza Palikota - przyp.red.], ma za zadanie "napiętnowanie" posłanki. Pawłowicz uznała to za "próbę niedopuszczalnego ingerowania w wykonywanie mandatu poselskiego", a uznanie jej wypowiedzi za nieetyczne byłoby "precedensem fatalnym z punktu widzenia demokracji".
W uzasadnieniu swojej nieobecności, Krystyna Pawłowicz wyraża też nadzieję, że członkowie komisji mają świadomość istnienia "wielkich systemów światopoglądowo-etycznych", które negatywnie oceniają "praktyki homoseksualne" oraz "poddawanie ciała przekształceniom mającym na celu zmianę płci". Posłanka wspomina tu o wyroku niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego z lat 50. XX wieku, który uznał za zgodny z powojenną konstytucją przepis kodeksu karnego z 1935 r. karzący homoseksualistów.
"Nie słyszałam, aby niemieccy sędziowie FTK i sądów karnych stosujących paragraf kryminalizujący nawet homoseksualne objawy czułości byli kiedykolwiek przez kogokolwiek ciągani po komisjach etyki" - zauważa.
Zdaniem Pawłowicz jej słów o "twarzy boksera" Anny Grodzkiej nie można uznać za obraźliwe, ponieważ jak wielu rodaków uważa boks za "sport zdecydowanie męski", a przez "twarz boksera" rozumie "twarz o wyglądzie zdecydowanie męskim, nic więcej".
"Nigdy wcześniej nie przyszłoby mi do głowy, że w kraju, w którym utytułowani bokserzy są od lat podziwiani za talent, sportową postawę i wspaniały charakter (np. Zbigniew Pietrzykowski, Jerzy Kulej) lub są idolami kultury masowej (np. Andrzej Gołota) określenie »twarz boksera « będzie okrzyknięte za obraźliwe".
Dlatego zamierza przeprosić, ale jedynie "tych, którzy uprawiają twardą i ambitną dyscyplinę sportu, jaką jest boks", za to, że za sprawą jej wypowiedzi "prowadzi się medialny »masaż świadomości « i wmawia ludziom, że »twarz boksera « to określenie pejoratywne".