Jak dowiedział się RMF FM od rosyjskiej prawniczki Anny Stawickiej, która reprezentowała już wcześniej Polaków w sprawie zbrodni katyńskiej, w Rosji tuż po katastrofie smoleńskiej byli adwokaci gotowi bezpłatnie reprezentować krewnych ofiar, jednak przedstawiciele polskiej ambasady w pewnym momenice po prostu przestali się z nimi kontaktować.
Jak tłumaczy RMF FM Stawicka: "Rozmawiali, a potem przepadli, chyba nie było specjalnych chęci. To byli przedstawiciele polskiej ambasady, działający w imieniu polskich obywateli. Chcieli tu w Rosji włączyć do sprawy grupę adwokatów, bo jednemu - przy tak obszernym materiale - byłoby ciężko. Potem to wszystko ucichło i już nikt więcej się w tej sprawie do mnie nie zwracał. To było niedługo po katastrofie".
Tymczasem rosyjskie śledztwo dotyczące smoleńskiej katastrofy wciąż jest zamknięte dla kogokolwiek z zewnątrz. Rosyjski Komitet Śledczy nie informuje w ogóle o jego przebiegu, tylko śledczy mają wgląd w akta i tylko oni składają jak na razie wnioski dowodowe.
Gdyby któryś z krewnych ofiar katastrofy smoleńskiej miał w Rosji pełnomocnika mógłby on, jak tłumaczy RMF FM Stawicka, "działać w tej sprawie aktywnie i zapoznać się z tymi materiałami śledztwa, które mogą być przedstawione na danym etapie sprawy, pisać różnorakie skargi, składać zażalenia na konkretne działania albo brak działań ze strony śledczych czy dostarczać śledczym dowody, a nawet prowadzić własne ekspertyzy".
Rosyjski Komitet Śledczy o prawach rodzin
Tydzień temu przedstawiciel Komitetu Śledczego Georgij Smirnow przyznał, że członkowie rodzin ofiar katastrofy, którzy otrzymali w Rosji status poszkodowanego, mogą wpływać na rosyjskie śledztwo - mają m. in prawo wnioskować o przesłuchanie świadków i ekspertów.
Smirnow przypomniał również, że właściciel dowodu rzeczowego ma prawo zwrócić się o zwrot swojej własności na każdym etapie postępowania. Dotyczy między innymi wraku tupolewa.