Z ustaleń sądu wynika, że funkcjonariusz ten "uwiódł jedną z pielęgniarek tylko po to, żeby ta wynosiła z oddziału, na którym ordynatorem był oskarżony, dokumentację pacjentów - relacjonuje TVN24.
Rola agenta została kategorycznie napiętnowana przez sędziego. - Oceniając sposób działania agenta, który występował w tym postępowaniu myślę, że nie będzie nieporozumieniem jeżeli będziemy używać określenia, że właśnie w naszym postępowaniu występował "duży agent Tomek" - podkreślał sędzia.
W uzasadnieniu do wyroku, skazującego doktora Mirosława G. na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata, warszawski Sąd Okręgowy szeroko opisywał metody działania służb poprzedzających zatrzymanie kardiochirurga i bezpośrednio po nim. "Taktykę organów ścigania" określił jako "budzącą przerażenie" i skojarzenie "z najgorszymi czasami stalinizmu".
W piątek warszawski Sąd Okręgowy skazał dr. Mirosława G. na karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Sąd uznał, że jest on winny przyjęcia korzyści majątkowych na łączną kwotę ponad 17 tysięcy złotych.