Były niemiecki minister finansów Peer Steinbrueck będzie kandydatem socjaldemokratów (SPD) na kanclerza - informują w piątek nieoficjalnie niemieckie media. SPD zapowiedziała na popołudnie konferencję prasową. Wybory do Bundestagu odbędą się w przyszłym roku.

Jak podał w internetowym wydaniu dziennik "Bild", na najbliższy poniedziałek szef SPD Sigmar Gabriel ma zwołać nadzwyczajne posiedzenie zarządu partii i oficjalnie zaproponować kandydaturę Steinbruecka na rywala chadeckiej kanclerz Angeli Merkel.

Według "Bilda" drugi z rozważanych kandydatów na kanclerza, były szef dyplomacji, przewodniczący frakcji SPD Frank-Walter Steinmeier "nie jest do dyspozycji". Z kolei szef SPD Sigmar Gabriel już kilka tygodni temu zasygnalizował, że nie chce walczyć o funkcję kanclerza.

Pochodzący z Hamburga 65-letni Peer Steinbrueck był w latach 2002-2005 premierem niemieckiego kraju związkowego Nadrenia Północna-Westfalia, a po wyborach do Bundestagu w 2005 r. został ministrem finansów w rządzie wielkiej koalicji chadeckiego bloku CDU/CSU i SPD, na którego czele stała Angela Merkel. Pełnił tę funkcję w czasie kryzysu finansowego i najgłębszej w historii Niemiec recesji gospodarczej w 2009 r., i zyskał sporą popularność wśród opinii publicznej.

"Steinbrueck uchodzi za polityka, który może uzyskać szerokie poparcie. Był ministrem finansów w rządzie wielkiej koalicji SPD i chadeków w latach 2005-2009 i razem z Merkel zapewniał wówczas wyborców, że ich oszczędności są bezpieczne. Dlatego wielu uważa, że w czasie kryzysu euro to właśnie Steinbrueckowi zaufają wyborcy, również ci, którzy popierają chadecję" - powiedział kilka dni temu w rozmowie z PAP politolog z wolnego uniwersytetu w Berlinie Gero Neugebauer.

Polityk ten nie pełni obecnie żadnej czołowej funkcji w partii, ale od ponad roku współtworzył razem z Gabrielem i Steinmeierem tzw. trojkę SPD, czyli nieformalne ciało, złożone z trzech liderów ugrupowania, z których każdy mógłby stawić czoło kanclerz Merkel w wyborach w 2013 r.

Najpóźniej na początku przyszłego roku spośród trojki wyłoniony miał zostać kandydat na kanclerza, jednak w obliczu rosnącej presji ze strony partyjnych dołów najwyraźniej postanowiono przyśpieszyć tę decyzję. Oficjalnego wyboru może dokonać planowany na 24 listopada zjazd SPD.

Media już od kilku tygodni spekulowały, że to Steinbrueck ma największe szanse zostać kandydatem na kanclerza. Gabriel najsłabiej z trojki wypadał w sondażach, a Steinmeier, który cieszy się i poparciem w partii, i sporą popularnością wśród wyborców, już raz, w 2009 r., przegrał z Merkel rywalizację o fotel kanclerza. Wówczas SPD zdobyła w wyborach tylko 23 proc. głosów, najmniej w historii, za co odpowiedzialnością obarczono Steinmeiera.

Steinbrueck z kolei budzi kontrowersje w samej SPD; lewe skrzydło ugrupowania uważa jego poglądy za zbyt konserwatywne. Znany jest też z ostrego języka. Kilka lat temu, jako minister finansów, wywołał oburzenie uwagami pod adresem Szwajcarii, której groził biczowaniem i wysłaniem kawalerii za chronienie tajemnicą bankową oszustów podatkowych.

Jednym z głównych tematów kampanii wyborczej SPD będzie polityka wobec banków

W niekorzystnym świetle stawia tego polityka niedawno ujawniony dokument, z którego wynika, że gdy był ministrem finansów osobiście zabiegał u szefów koncernów Telekom i Deutsche Post o sponsorowanie turnieju szachowego; Steinbrueck jest zapalonym szachistą.

Jednym z głównych tematów kampanii wyborczej SPD będzie zapewne polityka wobec banków. W zeszłą środę Steinbrueck przedstawił w Berlinie opracowane przez siebie propozycje zaostrzenia regulacji sektora bankowego, aby zwiększyć niezależność państwa od rynków finansowych. Zaproponował m.in. utworzenie europejskiego funduszu ratunkowego dla banków o wartości 150-200 mld euro, który byłby finansowany nie przez podatników, ale przez sam sektor finansowy. Zarzucił też kanclerz Merkel, że działa w żółwim tempie i nie robi nic, by zapobiec nowemu kryzysowi finansowemu.

Według aktualnych sondaży SPD ma około 26 proc. poparcia, podczas gdy chadecja - ok. 38 proc. Na razie jest najbardziej prawdopodobne, że po wyborach w przyszłym roku oba ugrupowania znów będą zmuszone utworzyć wielką koalicję. Większości nie zdobyłby ani rządzący obecnie sojusz chadeków i liberałów, ani koalicja SPD z Zielonymi. Steinbrueck oświadczył jednak kilka tygodni temu, że nigdy więcej nie chce zasiadać w rządzie, kierowanym przez Merkel.