Złotym medalem w olimpijskiej rywalizacji sztafet 4x100 m stylem zmiennym karierę zakończył Michael Phelps. Dla amerykańskiego pływaka był to 22. (a 18. z najcenniejszego kruszcu) krążek zdobyty na igrzyskach. Nikt inny nie może się pochwalić takim dorobkiem.

"Bez obrazy dla ludzi po trzydziestce, ale powiedziałem sobie, że nie będę pływał po ukończeniu 30 lat. Mam 27, więc chcąc być wierny postanowieniu i tak nie mógłbym rywalizować w Rio de Janeiro. Zrobiłem rzeczy, których nikt przede mną nie dokonał. Czas na coś innego" - powiedział Phelps.

"Miałem czas by przygotować się psychicznie do tej chwili. Od kilku dni skreślałem kolejne pozycje z listy. Najpierw był ostatni półfinał, w piątek ostatni start indywidualny, a dziś definitywnie ostatnie zawody z moim udziałem. Teraz czeka mnie wiele podróży i spotkań" - dodał.

W sobotę Amerykanie nie mieli sobie równych. Co prawda po dwóch zmianach przegrywali z Japończykami, ale wtedy do basenu wskoczył Phelps. Wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie, a triumf przypieczętował Nathan Adrian.

Czas reprezentacji USA to 3.29,35, zaledwie 0,01 s gorzej niż cztery lata temu w Pekinie, gdy Phelps ustanowił inny wyjątkowy rekord i sięgnął po swój ósmy złoty medal na chińskich igrzyskach. Srebro dla pływaków z Kraju Kwitnącej Wiśni (3.31,26), a brąz dla Australijczyków (3.31,58).

Ostatni dzień zmagań na londyńskiej pływalni zakończyła krótka ceremonia. Szef Międzynarodowej Federacji Pływackiej Julio Maglione wręczył Phelpsowi specjalną, srebrną statuetkę za całokształt jego osiągnięć.

"Jego odejście chyba zwyczajnie jeszcze do mnie nie dotarło. Nasza rywalizacja, ale także przyjaźń, jest w sporcie czymś wspaniałym. Na pewno będzie mi go brakowało" - powiedział Amerykanin Ryan Lochte.

"Choć ubędzie mi potężny rywal, nie cieszę się z tego. Rywalizacja z Michaelem zawsze była niesamowita, zawsze chciałem go pokonać i już na pewno mi się to nie uda. Pozostaje mi ścigać się z nim "wirtualnie", czyli uzyskać rezultaty lepsze niż on teraz" - dodał Węgier Laszlo Cseh.

Ostatni start Phelpsa przyćmił inne wydarzenia na londyńskiej pływalni, które w "normalnej" sytuacji byłyby tematem dnia. Najpierw Chińczyk Yang Sun czasem 14,31,02, pobił o 3,12 s własny rekord świata na 1500 m kraulem, a następnie najlepszy wynik globu (3.52,05) ustanowiły Amerykanki w sztafecie 4x100 m stylem zmiennym.

Na pierwszej zmianie płynęła Melissa Franklin. 17-letniej grzbiecistce ten sukces dał piąty medal, a czwarty złoty, na tych igrzyskach. Gdy Phelps po raz pierwszy ustanawiał rekord świata miała zaledwie pięć lat.

"Szczerze mówiąc zwyczajnie nie wiem jak wygląda pływanie bez Michaela Phelpsa. Jego wyniki, jego ciężka praca zawsze mnie inspirowały" - podkreśliła Franklin.