Jeśli dziś nie znajdzie się odważny, który przeprowadzi reformę emerytalną, w latach 30. i 40. XXI wieku polscy emeryci i Polska jako państwo wpadną w bardzo poważne tarapaty - powiedział w piątek w Sejmie premier Donald Tusk.

Sejm uchwalił w piątek zmiany w systemie emerytalnym, premier zabrał głos przed głosowaniem nad zmianami w emeryturach mundurowych.

Premier powiedział, że to jest finał tej części debaty na temat reformy emerytalnej, która dotyczy podwyższenia i zrównania wieku emerytalnego, co - jak mówił - jest najbardziej bolesne i wymaga najwięcej odwagi.

Podkreślił, że rząd proponuje rozwiązania, które są fragmentem "cywilizacyjnego i ustrojowego przedsięwzięcia, jakim jest zbudowanie względnie bezpiecznego systemu emerytalnego".

Alternatywą dla reformy emerytur m.in. podwyższenie podatków

Premier Donald Tusk powiedział w piątek w Sejmie, że alternatywą dla rządowej reformy wydłużającej wiek emerytalny musiałoby być podniesienie składek emerytalnych lub podniesienie podatków. Jak przekonywał, propozycja rządowa jest najmniej dotkliwa dla ludzi.

"Alternatywą dla podniesienia i zrównania wieku emerytalnego musiałoby być radykalne i trwałe podniesienie składki emerytalnej, jeśli emerytury miałyby starczać na ledwie przeżycie" - przekonywał premier.

W ocenie szefa rządu, można by także "założyć drogę bardzo wydatnego zwiększenia opodatkowania, by państwo uczynić odpowiedzialnym za dopłacanie do niskich emerytur".

"Z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa i codziennego życia zwykłych ludzi, każde z rozwiązań jest dotkliwe, nasza propozycja jest może najbardziej ryzykowna politycznie, ale najmniej dotkliwa dla ludzi" - oświadczył Tusk, zwracając także uwagę, że reforma emerytalna została bardzo rozłożona w czasie.

"Z debaty (nad systemem emerytalnym - PAP), która trwa wiele lat, wyciągnęliśmy praktyczny wniosek i bierzemy na siebie to ryzyko, proponując to rozwiązanie" - mówił Tusk. Jak dodał, nikt nie zaproponował innego modelu, "ratującego w przyszłości państwo przed bankructwem, a emerytów przed głodowymi emeryturami".

Tusk broniąc reformy emerytalnej cytował braci Kaczyńskich

Premier Donald Tusk w piątek bronił z sejmowej mównicy rządowej reformy emerytalnej. Cytował m.in. wypowiedzi Lecha i Jarosława Kaczyńskich, w których oceniali, że Polacy przechodzą na emerytury zbyt wcześnie. Dociekał, co spowodowało zmianę stanowiska PiS.

Sejm uchwalił w piątek zmiany w systemie emerytalnym, premier zabrał głos przed głosowaniem nad zmianami w emeryturach mundurowych.

"Ja się zgadzam generalnie z tym, że ludzie w Polsce przechodzą dzisiaj na emeryturę zbyt wcześnie, czy państwo się z tym nie zgadzacie?" - pytał Tusk zwracając się do PiS.

"Nie zgadzacie się, PiS nie zgadza się z tym sformułowaniem. To ja jeszcze raz je przeczytam. +Zgadzam się generalnie z tym, że w Polsce ludzie przechodzą na emeryturę zbyt wcześnie+ - powiedział prezydent Lech Kaczyński 7 listopada 2008 r. Nie zgadzacie się z tym?" - dopytywał premier.

Tusk dociekał, czy wtedy teza L. Kaczyńskiego była "dowodem odpowiedzialności i dalekowzroczności", a dziś, gdy realizuje ją rząd PO-PSL jest zdradą i hańbą. "Co się z wami ludzie stało na miłość Boga?" - pytał premier.

Tusk przywołał też wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z 8 listopada 2008 roku. Jak mówił, Kaczyński ocenił wtedy, że według PiS granica wieku emerytalnego jest w Polsce zbyt niska. Prezes PiS - dodał premier - mówił wtedy, że w tej kwestii zgadza się z ówczesnym rządem.

Ochrona ojczyzny to obowiązek każdego odpowiedzialnego polityka

Premier Donald Tusk podkreślił podczas piątkowej dyskusji w Sejmie, że ochrona ojczyzny przed niebezpieczeństwem to obowiązek każdego odpowiedzialnego polityka w Polsce.

Sejm uchwalił w piątek zmiany w systemie emerytalnym, premier zabrał głos przed głosowaniem nad zmianami w emeryturach mundurowych.

Premier podkreślił, że przyjęcie przez Sejm reformy emerytalnej to "najbardziej gorzkie zwycięstwo", jakie uda mu się w życiu osiągnąć, ponieważ to reforma dotkliwa w odczuciu zwykłego człowieka.

"Największą nagrodą dla każdego uczciwego i przyzwoitego polityka jest świadomość, że chroni swoją ojczyznę przed niebezpieczeństwem. Ochrona ojczyzny przed niebezpieczeństwem, czy ono nazywa się kryzys, czy PiS, czy SLD to jest pierwszy obowiązek każdego odpowiedzialnego polityka w Polsce i my ten obowiązek wypełnimy" - przekonywał.

Zapowiedział, że jeżeli w 2015 r. będzie uczestnikiem wyborów, będzie "gorąco namawiał Polaków, aby nie demolowali - wybierając nieodpowiedzialnych polityków - systemu emerytalnego i nie narażali Polski na takie zapaści, jakie mają dziś niektóre kraje". "Będę miał odwagę w imieniu Platformy mówić Polakom, że jesteśmy przekonani do tego, co zrobiliśmy (...)" - dodał.

"Możecie krzyczeć Solidarność, ale i tak będziecie PiS-em"

"Nie jest sztuką wygrać wybory, wspierając się cudzymi autorytetami. Możecie krzyczeć Solidarność, ale i tak będziecie PiS-em. Pan, panie premierze Miller, może chodzić do namiotu Solidarności co tydzień, ale dla większości działaczy Solidarności i tak pan będzie komuną. Jak będziecie wybierani w 2015 r., to i tak nie pomogą wam te okrzyki. Ludzie będą wiedzieli, że wybierają między PO, PSL, PiS i SLD, a nie między Kościołem, Solidarnością czy innymi organizacjami życia publicznego, za którymi się chowacie, ponieważ nie macie własnej odwagi zabrać głosu w tej sprawie" - mówił Tusk do posłów opozycji.

"Nie jest odwagą pójść do wyborów z zapowiedzią, że się obniży podatki, obniży się wiek emerytalny, podwyższy się płace. My będziemy mieli odwagę powtórzyć to, co dzisiaj mam prawo powiedzieć: że Polska przeszła przez te pięć lat dramatycznych dla całego świata bezpiecznie" - powiedział premier.