Dramat żołnierza polegał czasami na tym, że państwa polskiego nie było - powiedział prezydent Bronisław Komorowski podczas uroczystości związanych z obchodami Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie.

"Chciałbym bardzo, żeby ta tradycja żołnierzy wyklętych czy żołnierzy zapomnianych, żołnierzy tragicznych trwała jako pamięć o warunkach niesłychanie trudnych, które zdołaliśmy przeżyć, przetrwać i zamienić na wolność, na niepodległość i na demokrację w Polsce" - podkreślił podczas uroczystości prezydent.

Komorowski zauważył, że w tradycji polskiej, jak rzadko w której, mówi się o żołnierzach-tułaczach, żołnierzach wyklętych, żołnierzach, którzy nie mogli walczyć w imieniu państwa polskiego, bo walczyli o wolne państwo polskie.

"Żołnierz służy państwu i narodowi"

Żołnierz chce walczyć pod sztandarami państwa z imieniem narodu na ustach, jeśli jest taka potrzeba" - powiedział prezydent.

Pamięć o żołnierzach wyklętych - jak mówił prezydent - trwała w polskiej tradycji, w pamięci polskich rodzin i kolegów z dramatycznych czasów. "Trwała i dotrwała do wolnej Polski, do niepodległego państwa polskiego, do III Rzeczypospolitej" - podkreślił Komorowski.

Według niego jednym z pierwszych, niełatwych zadań w III RP był powrót do dramatu z czasów powojennych. Prezydent wspomniał chwilę, "gdy Polska wolna i niepodległa chyliła głowę przed ofiarami systemu stalinowskiego, przed żołnierzami polskimi, polskimi partyzantami, polskimi konspiratorami, polskimi patriotami, którzy zginęli w dramatycznej walce albo zostali rozstrzelani w więzieniu na Rakowieckiej".

"Pamiętam tę chwilę, gdy pierwszy premier niekomunistycznego rządu polskiego składał kwiaty z wyraźnym wzruszeniem na tzw. łączce na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie" - dodał.

Komorowski wspomniał także postać Jerzego Ślaskiego - "żołnierza wyklętego, który stanął od razu, gdy budziła się wolna Polska, także do walki o kształt Polski, która odzyskała wolność i budowała demokrację". Prezydent powiedział, że Ślaski był jego starszym przyjacielem, współpracownikiem, redaktorem naczelnym "Polski Zbrojnej" - "pisma które stawiało sobie za cel odzyskanie armii, żołnierzy polskich dla narodu po głębokich zmianach ustrojowych 89 r.".

"W tej postaci - żołnierza z konspiracji powojennej, autora wielu publikacji, które dotyczyły także i opisywały dramat tamtych czasów - jest coś z symbolu. Sądzę, że ten kapral, który z RKM-em w ręku rozbijał więzienie w Puławach, w dalszym ciągu traktował służbę jako coś, co zobowiązuje do końca życia i dlatego stanął w szeregu tych, którzy chcieli zmieniać Polskę i Wojsko Polskie" - powiedział Komorowski.

Ślaski należał w czasie II wojny światowej do oddziału partyzanckiego AK Mariana Bernaciaka "Orlika".

Podczas uroczystości, która rozpoczęła się od odegrania hymnu narodowego i uroczystej zmiany warty na posterunku honorowym przed Grobem Nieznanego Żołnierza, wieńce i kwiaty złożyli prezydent Bronisław Komorowski, przedstawiciele rządu, Sejmu i Senatu, władz Warszawy, Instytutu Pamięci Narodowej, Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej oraz innych organizacji kombatanckich.

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych został ustanowiony w 2011 r. przez parlament "w hołdzie żołnierzom wyklętym - bohaterom antykomunistycznego podziemia, którzy w obronie niepodległego bytu Państwa Polskiego, walcząc o prawo do samostanowienia i urzeczywistnienia dążeń demokratycznych społeczeństwa polskiego, z bronią w ręku, jak i w inny sposób przeciwstawili się sowieckiej agresji i narzuconemu siłą reżimowi komunistycznemu".

Data Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, upamiętnia rocznicę wykonania przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa wyroku śmierci na przywódcach WiN-u.1 marca 1951 r. siedmiu członków IV Zarządu Głównego Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" - ppłk Łukasz Ciepliński, mjr Adam Lazarowicz, por. Józef Rzepka, kpt. Franciszek Błażej, por. Józef Batory, Karol Chmiel i mjr Mieczysław Kawalec - zostało straconych w mokotowskim więzieniu na Rakowieckiej w Warszawie.

IPN: młodzi powinni pogłębiać wiedzę o Żołnierzach Wyklętych

Historia Żołnierzy Wyklętych działa się w każdym zakątku Polski, dlatego apeluję do młodych ludzi, aby poszukali jej na własną rękę - mówił dr Tomasz Łabuszewski z IPN podczas wykładu, który odbył się w czwartek w Warszawie.

"Żołnierze Wyklęci stanowili emanację dążeń niepodległościowych całego społeczeństwa polskiego" - powiedział Łabuszewski, który wygłosił wykład dotyczący historii polskiego podziemia niepodległościowego w latach 1944-1963. Na spotkanie przybyła spora grupa młodzieży szkolnej.

Losy Żołnierzy Wyklętych powinny być szczególnie ważne dla młodzieży. "W większości byli to ludzie młodzi, dowódcy polowi mieli po dwadzieścia kilka lat, a żołnierze kilkunastoletni nie stanowili marginesu (). Pokazywali oni, że w sytuacjach ekstremalnych warto jest wyznaczać pewne standardy postaw" - tłumaczył Łabuszewski.

Jak podkreślił, "Etos żołnierzy podziemia był tak silny, że w momencie, gdy konspiracja dorosłych zaczęła wygasać, na przełomie lat 40. i 50. pojawił się fenomen organizacji młodzieżowych, które odwoływały się do tradycji wcześniejszej walki o niepodległość".

Łabuszewski zwrócił uwagę na fakt, że członkowie polskiego podziemia mieli świadomość dawania świadectwa niezgody na to, co się stało w Polsce w latach 1944-1945. Dlatego też należy rozprawić się głównym mitem założycielskim PRL, który mówi o rzekomym wyzwoleniu polskich ziem przez Armię Czerwoną oraz późniejszej "wojnie domowej". "Tylko dzięki wsparciu Rosji sowieckiej komuniści byli w stanie uchwycić władzę ludową (). W 1944 r. na terenie Polski stacjonowało ok. 2 mln żołnierzy Armii Czerwonej; w lecie 1945 r. - kiedy cała Europa cieszyła się z zakończenia wojny - działało 35 tys. żołnierzy wojsk wewnętrznych NKWD".

Członkami polskiego podziemia - wbrew propagandzie - nie byli przedstawiciele grup społecznych i zawodowych, które miały tracić na przemianach politycznych w Polsce. Co więcej, najdłużej opór stawiali m.in. chłopi i robotnicy.

Łabuszewski mówił także o zasięgu działań polskiego podziemia od 1944 r. Porównał go do sytuacji z powstania styczniowego w 1863 r. "Aktywność insurekcyjna różnych społeczności lokalnych pokazywała, że tradycje niepodległościowe, ugruntowane dodatkowo w Polsce międzywojennej, tkwiły w tych środowiskach niezwykle głęboko" - wyjaśnił.

Zdaniem Kamili Sachnowskiej z IPN pamięć o Żołnierzach Wyklętych jest szczególnie istotna dla kształtowania tożsamości patriotycznej młodzieży. "Z informacji, które do nas docierają wynika, że młodzi ludzie, jeśli chodzi o ten temat, nie są zupełną +tabula rasa+; ten obraz nie jest zupełnie czarny. Gorzej jest w przypadku obecności tematyki walki podziemia o niepodległość w szkołach" - powiedziała PAP Sachnowska.

Po wykładzie odbył się pokaz spektaklu Teatru Telewizji "Tajny Współpracownik" w reżyserii Krzysztofa Langa. Przedstawienie oparte na autentycznych wydarzeniach opowiada historię młodego chłopaka pochodzącego z rodziny o silnych tradycjach niepodległościowych, który w 1950 r. został zwerbowany do współpracy przez Urząd Bezpieczeństwa. Za sprawą jego agenturalnej działalności w środowisku Żołnierzy Wyklętych życie straciło kilkanaście osób zaangażowanych w walkę z reżimem komunistycznym.

Organizatorem spotkania był Instytut Pamięci Narodowej.