Były minister sportu Mirosław Drzewiecki pozytywnie ocenia działalność Rafała Kaplera, który złożył dymisję z funkcji prezesa Narodowego Centrum Sportu, ale - jak zaznaczył w rozmowie z PAP - być może popełnił on też błędy.

W poniedziałek prezes zarządu NCS złożył wniosek do minister sportu i turystyki Joanny Muchy o odwołanie ze stanowiska. W ostatnim czasie wokół spółki było sporo zamieszania. M.in. z powodu zastrzeżeń policji odwołano sobotni mecz o Superpuchar, który miał być sportową inauguracją Stadionu Narodowego.

"Działalność pana Kaplera mogę oceniać tylko za okres od listopada 2007 roku do 13 października 2009, kiedy jako minister sportu nadzorowałem budowę stadionu. Nie było wówczas opóźnień w harmonogramie, a generalnie na wielu odcinkach były wyprzedzenia. Patrząc na całokształt pracy Kaplera, nie mam podstaw, aby dziś oceniać ją negatywnie" - zaznaczył Drzewiecki.

Przypomniał, że początkowo Kapler był w PL.2012 - spółce celowej ministra sportu i turystyki, powołanej na mocy Ustawy z 7 września 2007 roku. Natomiast prezesem powstałego w 2006 roku NCS został w sierpniu 2008 roku.

"Nie chcę się wypowiadać na temat, co się działo w Narodowym Centrum Sportu po moim odejściu, bo mam za małą wiedzę. Mogę mówić tylko o faktach, które są dobrze znane. Medialna, i nie tylko, krytyka, nie wzięła się z niczego. Moim zdaniem kilka posunięć było nierozsądnych, m.in. wyrażenie zgody na mecz o Superpuchar 11 lutego. Być może pan Kapler uznał, że w tym wszystkim jest jakaś jego wina i dlatego zdecydował się na taki krok" - powiedział były minister sportu.

Jak podkreślił, Polacy powinni być dumni, że powstał tak piękny obiekt, jakim jest Stadion Narodowy. "To nasze dobro narodowe wymaga należytej opieki i nadzwyczajnego gospodarza, który będzie dbał o ten obiekt jak o swój dom, jak o własne dziecko" - zaznaczył Drzewiecki.