Szef parlamentarnego zespołu badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej twierdzi również, że Komisja Millera świadomie "sprzedała" fałszywy obraz wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku. - To jest sytuacja na działanie polityczne. To jest rzecz zupełnie niebywała. Poziom moralny straszliwy - oceniał Macierewicz.
Zdaniem Antoniego Macierewicza zostały obalone dwie główne tezy raportu Millera. - Przede wszystkim kwestia pancernej brzozy została rozbita w proch i pył - mówi. Świadczą o tym ekspertyzy prof. Wiesława Biniendy i Kazimierza Nowaczyka, które poseł przedstawił na wczorajszej konferencji prasowej. Zdaniem naukowców "kontakt z brzozą przy pierwszej radiolatarni i kontakt z brzozą, która miała odciąć fragment skrzydła samolotu, nie mogły mieć miejsca".
Szef parlamentarnego zespołu badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej całkowicie odrzuca ekspertyzy wykonane przez kilkunastu innych ekspertów. - Nie znam tych ekspertów. Owszem znam, dziennikarzy, polityków, którzy by dawali głowę za brzozę. Za to nie znam, żadnego eksperta, który by powiedział "tak, zbadałem to skrzydło, zbadałem tę brzozę i rzeczywiście w tym i w tym momencie doszło do ułamania". Znam za to list 15 ekspertów polskich, którzy byli na miejscu w Smoleńsku. Napisali do Cezarego Grabarczyka w lutym 2011 stwierdzając, że działania Edmunda Klicha uniemożliwiły im badanie wraku - uzasadniał Antoni Macierewicz.
Rozwiązaniem sytuacji, która zaistniała po 10 kwietnia, byłaby zdaniem Antoniego Macierewicza, wymiana elity politycznej na wzór węgierski. - Doświadczenie ostatnich 20 lat z na przykład elitą zajmująca się mediami jest tak fatalne, że nie dziwiłbym się takiemu pomysłowi. Jeżeli przez 20 miesięcy mamy do czynienia z huraganowym ogniem fałszywych posądzeń i domniemywań, których celem nie jest dojście do prawdy tylko oskarżenie Lecha Kaczyńskiego o spowodowanie katastrofy, czy zniszczenie dobrego imienia generała Błasika, to trudno się dziwić - mówi poseł PiS. - Ludzie dochodzą do wniosku, że elita tak podchodząca do rozpowszechniania informacji, powinna odejść, bo po prostu niszczy świadomość narodową i utrudnia Polsce wychodzenie z kryzysu - ocenia Macierewicz.