Beata Gosiewska, wdowa po szefie klubu PiS Przemysławie Gosiewskim, który zginął w katastrofie smoleńskiej, o raporcie polskiej komisji badania wypadków lotniczych ws. ustalenia okoliczności i przyczyn katastrofy samolotu z 10 kwietnia 2010 r. oraz o spotkaniu z członkami komisji:

"Dziwi mnie mała szczegółowość tego raportu. Jest to opowieść może logiczna, natomiast jak dopytywaliśmy się, jakie badania, ekspertyzy przeprowadzono, to już było gorzej. Nie wiem, co spowodowało tak ogromne spustoszenie (chodzi o zniszczenie samolotu - PAP) i tak naprawdę nie mówi się, jakie badania wykonano. Wyklucza się możliwość wybuchu. Na moje pytanie, czy np. wybuchła bomba ciśnieniowa i jakie badania podjęto, żeby to wykluczyć, bo tyle się o tym mówi w mediach, nie uzyskałam odpowiedzi.

Mam wrażenie, że jest to próba rozmydlenia odpowiedzialności. Nie wskazuje się odpowiedzialnych (...). Braki w wyszkoleniu zawsze można stwierdzić, natomiast nikt nie dowiódł, że były one przyczyną śmierci naszych bliskich.

Lepiej taki gest niż nic (o dymisji ministra obrony Bogdana Klicha - PAP), ale to pewnego rodzaju żart (...). Nic nam nie wiadomo o tym, aby ludzie odpowiedzialni za organizację tego lotu, za bezpieczeństwo prezydenta zostali przesłuchani bądź zdymisjonowani.

Ta dymisja powinna nastąpić w 2010 r. Niestety z przykrością stwierdzam, że rząd PO-PSL po tak strasznej katastrofie, za którą niewątpliwie ponosi odpowiedzialność polityczną, zdołał dotrwać do końca kadencji".