Łódzcy samorządowcy chcą, aby do Łodzi sprowadzić prochy Jerzego Kosińskiego, jednej z najciekawszych, ale też najbardziej kontrowersyjnych postaci polskiej literatury. Zorganizowane też będą obchody 20 rocznicy jego śmierci - zadecydowali w środę łódzcy radni.

20 rocznica samobójczej śmierci Jerzego Kosińskiego przypada 3 maja.

Kosiński urodził się jako Jerzy Nikodem Lewinkopf w wykształconej i zamożnej rodzinie łódzkich Żydów. Wyczuwając zbliżającą się katastrofę wojny w momencie wejścia hitlerowców do Polski, Lewinkopf umieścił swą rodzinę w małej wiosce pod Sandomierzem. Być może wtedy właśnie powstała fabuła najsłynniejszej książki Kosińskiego "Malowanego ptaka" - historii żydowskiego chłopca ukrywającego się wśród okrutnych polskich wieśniaków. Dramatyczne wydarzenia w niej opisane niewiele jednak miały wspólnego z rzeczywistością, w jakiej Kosiński przeżył okupację. Pisarz przyznał się kiedyś, że wykorzystał polski tekst, który ukazał się po wojnie, zatytułowany "Polskie dzieci oskarżają", a jednak zdecydował się przedstawić "Malowanego ptaka" jako powieść biograficzną, opartą na faktach. Książka została przetłumaczona na 20 języków i pomogła autorowi stworzyć własną legendę. Hollywood okrzyknął ją kwintesencją literatury czasu Zagłady.

Kosiński wyemigrował do USA

Kosiński zdecydował się wyemigrować do USA. Według Jerry'ego Sloana, biografa tego pisarza, w przededniu wyjazdu z Polski Kosiński powiedział przyjacielowi: "Bierz od ludzi, co tylko się da, a kiedy nic już nie pozostanie, spławiaj ich". Tę zimną maksymę Kosiński wcielał wżycie w Ameryce w miarę jak wspinał się po szczeblach kariery aż do chwili, gdy stał się prawdziwym gwiazdorem: wykładał na uniwersytecie Yale, przyjaźnił się ze znakomitościami Hollywoodu i z redaktorami "New York Timesa". W pierwszym okresie po przyjeździe do USA Kosiński wypierał się swego żydowskiego pochodzenia i to do tego stopnia, że zaczęto zarzucać mu antysemityzm. Dopiero po spektakularnym sukcesie "Malowanego ptaka" zaczął przyznawać się do swojego pochodzenia.

W 1973 roku został prezesem amerykańskiego Pen Clubu i pełnił tę funkcję przez dwie dekady. Do jego najbardziej znanych książek należą "Wystarczy być", "Inball", "Pustelnik z sześćdziesiątej ulicy". Kosiński pisał dużo, jednak dość szybko krytyka amerykańska zaczęła mu zarzucać zbyt już otwarte czerpanie z twórczości innych autorów. Największy bestseller Kosińskiego "Po prostu być" oparty jest na "Karierze Nikodema Dyzmy". Oskarżenia o plagiat przewijały się przez całą literacką twórczość Kosińskiego co jednak - do pewnego momentu - nie szkodziło mu w oczach czytelników. Sławny, czytany, cytowany, porównywany dzięki swej wspaniałej angielszczyźnie do Josepha Conrada, zarabiał na swoich powieściach miliony.

"Kosiński był wielkim mistyfikatorem"

"Kosiński do tej pory pozostał tym polskim, czy raczej polsko-żydowskim pisarzem, który zrobił tak oszałamiającą karierę. Miał kilka milionów sprzedanych książek. Jednak, kiedy był na samym szczycie wokół niego mnożyły się znaki ostrzegawcze, bo wiadomo, że ludzka natura z trudem znosi czyjeś powodzenie" - mówił w październiku Janusz Głowacki na premierze swojej powieści o Kosińskim zatytułowanej "Good night Dżerzi". Jego zdaniem, punktem zwrotnym w życiu Kosińskiego był artykuł w "Village Voyce" z 1983 roku, którego autor kwestionował autentyczność pisarstwa Kosińskiego. Dziennikarz wyciągnął też fakt, że w okresie, gdy ukazał się "Malowany ptak", pisarz nie znał jeszcze angielskiego na tyle, żeby napisać książkę. "Przez siedem następnych lat pisał "Pustelnika z 69 ulicy", książkę, która miała potwierdzić jego talent, ale gdy się ukazała, zebrała fatalne recenzje. To go bardzo mocno trafiło" - mówił Głowacki.

"Kosiński był wielkim mistyfikatorem. Znakomicie wyczuł czas, gdy image zaczął się stawać ważniejszy od rzeczywistości. W tym sensie był prawdziwym bohaterem XX wieku" - mówił Głowacki. Jego zdaniem, Kosiński uznał, że koszmar, który naprawdę przeżył podczas okupacji, jest niewystarczający dla zbudowania sobie pozycji literackiej w Nowym Jorku. "Był mistyfikatorem, ale demony, które czaiły się za jego plecami były prawdziwe. Przeszedł piekło. Inne niż opisał w +Malowanym ptaku+, ale zupełnie wystarczające" - dodał Głowacki.

3 maja 1991 roku Kosiński popełnił samobójstwo w wannie, zażywając barbiturany i nakładając na głowę plastikowy worek.