Prezydent Bronisław Komorowski, marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna i premier Donald Tusk w sobotę rano przyjechali do Łodzi. Modlili się, złożyli kwiaty i zapalili znicze przed łódzką siedzibą PiS.

Prezydent powiedział, że trzeba pokazać, iż mimo wszystkich różnic Polacy są sobie braćmi, a każdy, kto podnosi rękę na brata, jest godny potępienia. Komorowski zapowiedział, że państwo polskie będzie dbało o to, "aby nienawiść nie przysłoniła tego, co jest istotą trwania społeczeństwa i narodu, a więc właśnie poczucia więzi braterskich".

W ocenie posła PO Jarosława Gowina sobotnia wizyta ma wymiar symboliczny, choć nie przełomowy, bo zabrakło tam liderów opozycji. Podobne zdanie wyraził prezydencki doradca Henryk Wujec. Z kolei wiceprezes PiS Zbigniew Ziobro wątpi w szczerość gestu.

Według marszałka Schetyny, polityka i życie publiczne "składa się także z gestów i trzeba potrafić takie gesty wykonywać". Podczas wizyty na Warmii i Mazurach, gdzie marszałek pojechał z Łodzi, Schetyna powiedział, że język nienawiści zaczął dominować na polskiej scenie politycznej i "przez to staliśmy się uczestnikami tego seansu nienawiści".

Przed południem prezydent rozmawiał z przedstawicielami Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Rady Etyki Mediów, Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Stowarzyszenia Dziennikarzy RP. Było to kolejne ze spotkań Komorowskiego, dotyczących m.in. obniżenia poziomu agresji w życiu politycznym. Jego tematem była m.in. potrzeba utworzenia centrum monitoringu prasy i mediów.

PAP nie udało się uzyskać komentarza po spotkaniu ze strony Kancelarii Prezydenta.

Szef KRRiT Jan Dworak powiedział po spotkaniu, że prezydent zwrócił uwagę na wielką rolę mediów; w opinii Dworaka Rada "powinna podjąć pewnego rodzaju monitoring programów". Zapewnił, że rada będzie przeprowadzać taki monitoring, ale to same media powinny kreować właściwe standardy.

Inny z członków KRRiT, Witold Graboś powiedział, że podczas spotkania była mowa o potrzebie utworzenia centrum monitoringu prasy i mediów. Wyjaśnił, że chodzi o badanie m.in. jakości materiałów informacyjnych i publicystycznych.

Zdaniem psychologa policyjnego, nadkom. Urszuli Cur z Komendy Głównej Policji powodem napaści, do której doszło w Łodzi, mogła być choroba sprawcy, skłonności samobójcze lub niezadowolenie z polityków. Cur ostrzegła, że jeśli atmosfera wokół tego zdarzenia będzie regularnie "podgrzewana", to może spowodować zachowania agresywne u osób, które znajdą się w podobnym stanie psychicznym i sytuacji życiowej, jak sprawca z Łodzi. Z kolei lęk obywateli o życie i zdrowie może zwiększyć ostrożność, a nawet spowodować swoistą nadwrażliwość ludzi i wzrost liczby zgłoszeń na policję o sygnałach zagrożenia.

KGP poinformowała w sobotę, że wrocławscy policjanci zatrzymali w piątek wieczorem mężczyznę podejrzanego o kierowanie gróźb karalnych wobec jednego z polityków. W chwili zatrzymania mężczyzna był pijany - miał blisko 2 promile alkoholu we krwi.



We wtorek przed południem do łódzkiej siedziby PiS wtargnął 62-letni Ryszard C. Zastrzelił Marka Rosiaka, męża b. wiceprezydent Łodzi, asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego i ranił nożem 39-letniego asystenta posła Jagiełły - Pawła Kowalskiego.

ikona lupy />
Prezydent Bronisław Komorowski (P), marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna (L) i premier Donald Tusk (C) złożyli kwiaty i zapalili znicze 23 bm. przed łódzką siedzibą PiS, gdzie we wtorek został zastrzelony Marek Rosiak. / DGP