Podejrzenia o korupcję czy oszustwa nie są problemem na drodze do samorządowej kariery. Z takim bagażem wielu polityków wystartuje w najbliższych wyborach.
Blisko trzy lata ciągnie się sprawa przeciwko Henrykowi Stokłosie, byłemu senatorowi i właścicielowi zakładów mięsnych Farmutil w związku z podejrzeniem uzyskania przez niego wielomilionowych umorzeń podatkowych dzięki skorumpowanym urzędnikom resortu finansów. Mimo to Stokłosa ma zamiar wrócić do polityki, choć na razie tylko lokalnej. – Ma 20-letnie doświadczenie w pracy samorządowej i wieloletnie senatorskie. I co ważne, ma świetną opinię tutaj lokalnie. To on przecież uratował kilka PGR-ów od upadku, paczki biednym ludziom wysyła. Nic dziwnego więc, że wiele komitetów wyborczych zgłasza się do pana Stokłosy z propozycją kandydowania z ich listy – mówi Marek Barabasz, rzecznik prasowy Farmutilu.
Zarzuty nie są też problemem dla Wiesława Nasiłowskiego, wójta Pniew. Oskarżany jest o pomoc w oszustwie i wyłudzeniu ziemi od niepełnosprawnego mężczyzny. Mimo to PSL reklamuje go jako dobrego gospodarza.
Zarzuty ciążą też nad kandydatami na prezydentów: Sopotu Jackiem Karnowskim i Poznania Ryszardem Grobelnym. Obaj z tego powodu zostali wycofani z list Platformy Obywatelskiej i startują jako kandydaci niezależni.
Podobnie jest z kandydatem na prezydenta Opola. Od 6 lat toczy się proces przeciwko obecnemu prezydentowi Ryszardowi Zembaczyńskiemu, dotychczas wspieranemu przez PO. Proces dotyczy czasów, gdy kierował on oddziałem jednego z banków w Opolu. Miał przekroczyć uprawnienia przy udzieleniu 1,5 mln zł kredytu.
Wszyscy oni mogą kandydować, nawet jeżeli zostaną skazani, bo prawo zakazuje tego tylko kandydatom do parlamentu. Samorządy są dla wszystkich.
Pozostało
51%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama