Zdaniem marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, Instytutowi Pamięci Narodowej świetnie by zrobiły zmiany personalne na stanowiskach prezesa i w kolegium Instytutu.

Na wtorkowej konferencji prasowej Komorowski pytany był o kontrowersje wokół książki biograficznej "Lech Wałęsa. Idea i historia" 24-letniego Pawła Zyzaka, zatrudnionego aktualnie w krakowskim IPN.

Komorowski powiedział, że Instytut został powołany jeszcze za rządów premiera Jerzego Buzka i "na początku funkcjonował bardzo dobrze, z korzyścią dla wiedzy społeczeństwa polskiego o najnowszej historii".

"Nie było wtedy żadnych skandali. Za prezesury pana prezesa Leona Kieresa było wszystko w porządku, nic się złego nie działo" - dodał marszałek.

Jego zdaniem, "nieszczęścia" zaczęły się pojawiać wtedy, gdy nastąpiły zmiany na stanowisku prezesa IPN i w składzie kolegium Instytutu. "Wyraźne pojawiły się w ramach IPN jednoznaczne afiliacje polityczne" - uważa Komorowski.

"Jeżeli w kolegium IPN zasiadają osoby znane z tego, że są zapiekłymi wrogami Lecha Wałęsy, to trudno się dziwić, że Instytut także zachowuje się często w ten sposób, że można odnieść wrażenie, iż prowadzi swoją prywatną wojnę z Lechem Wałęsą" - stwierdził marszałek Sejmu.

W jego opinii, "problem leży w personaliach" i w tym, że "nastąpił wyraźny przechył w kierunku historyków o jednolitych sympatiach politycznych i skłonnościach do radykalnego podchodzenia do kwestii z pogranicza historii i polityki". "To źle" - dodał Komorowski.

Innym problemem, który powoduje, że - według Komorowskiego - "IPN zachowuje się jak resztówka IV RP", jest fakt, że "Instytut zmonopolizował ogromny obszar badawczy".

"Mamy do czynienia ze swoistym monopolem informacji i opinii, które powstają w IPN. To powinno być zmienione" - ocenił marszałek. "Oprócz zmian personalnych, które mogą być dokonane w zgodzie z ustawą, jest problem wspierania przez państwo polskie innych badań o tym samym okresie" - dodał.

W opinii Komorowskiego, zmiany personalne "świetnie by zrobiły" dla wiarygodności IPN i utrzymania przekonania społecznego, że jest to instytucja, która "realizuje cele w zakresie budowania wiedzy społeczeństwa o sobie samym".



W swojej książce Zyzak napisał m.in., że b. przywódca Solidarności był agentem SB i w czasach młodości miał nieślubne dziecko. Autor od października 2008 r. pracuje w IPN. Jest zatrudniony na czas bezpłatnego urlopu innego pracownika - termin zatrudnienia upływa w kwietniu.

Prezes Instytutu Janusz Kurtyka zapewniał jednak w poniedziałek, że książka Zyzaka nie powstała w IPN, nie była też finansowana przez Instytut.

W reakcji na książkę Wałęsa zapowiedział rezygnację z udziału w uroczystościach związanych z 20. rocznicą wydarzeń 1989 roku, oddanie nagród, a w ostateczności wyjazd z kraju.

Premier Donald Tusk wyraził natomiast opinię, że IPN "ma szansę przetrwać tylko pod warunkiem, że będzie instytucją ideologicznie i politycznie neutralną". Zaapelował też do pracowników IPN i historyków, "aby nie nadużywali środków publicznych, bo nie będą mogli ich w przyszłości używać - jeśli tak to będzie dalej wyglądało, w takim jednostronnym działaniu".

Komorowski zwrócił natomiast uwagę, że w sobotę w Sejmie odbędzie się konferencja "Komitet Obywatelski. "Solidarność" czy byliśmy gotowi do rządzenia", na którą zaproszeni zostali członkowie danego Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie. Konferencja ma dokonać podsumowania efektów obrad Okrągłego Stołu, w ich 20. rocznicę.

"Liczę bardzo na to, że prezydent Wałęsa będzie obecny. Jest to grono przyjaciół prezydenta Wałęsy, które chciałoby razem cieszyć się z uzyskanych wtedy efektów" - dodał marszałek Sejmu.