Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył w poniedziałek, że działania Rosji w Cieśninie Kerczeńskiej, gdzie w niedzielę ostrzelane zostały okręty Ukrainy, były zgodne z prawem. Nie odpowiedział na pytanie, czy Rosja uważa zatrzymanych marynarzy za jeńców.

Rzecznik prezydenta Rosji nie udzielił dodatkowych wyjaśnień na temat współrzędnych geograficznych miejsca incydentu. "Nie mogę być gołosłowny, byłoby niewłaściwe z mojej strony dyskutowanie teraz o konkretnych współrzędnych geograficznych, tym bardziej w przypadku takiej prowokacji" - oznajmił.

Wyraził ocenę, że doszło do "naruszenia granicy państwowej Federacji Rosyjskiej".

W niedzielę ukraińskie niewielkie jednostki wojskowe - dwa kutry oraz holownik, które płynęły z Odessy do ukraińskiego portu w Mariupolu nad Morzem Azowskim - zostały ostrzelane, a następnie zajęte w Cieśninie Kerczeńskiej przez rosyjskie siły specjalne. Do incydentu doszło w Cieśninie Kerczeńskiej na Morzu Czarnym na wschód od Półwyspu Krymskiego, przed mostem wybudowanym przez Rosję po aneksji Krymu.

Rosja oskarżyła ukraińskie jednostki o naruszenie granicy i wpłynięcie na rosyjskie wody terytorialne. Utrzymuje ona, że jednostki ukraińskie nie zwróciły się do niej z wnioskiem o przepłynięcie przez cieśninę. Strona ukraińska podaje, że przekazała taki wniosek, ale nie otrzymała na niego odpowiedzi. Ponadto według strony ukraińskiej do incydentu doszło na wodach neutralnych.

Jak przypominają media niezależne w Rosji, po aneksji Krymu Rosja uważa wody u wybrzeży Półwyspu Krymskiego za swoje wody terytorialne. Cieśnina Kerczeńska, w której doszło do incydentu, oddziela Morze Czarne od północnej jego części, czyli Morza Azowskiego. Po zaanektowaniu przez Rosję Krymu w 2014 r. Moskwa przejęła kontrolę nad cieśniną, a następnie zbudowała nad nią most łączący półwysep z rosyjskim terytorium.

Rosję i Ukrainę wciąż łączy umowa z 2003 roku dotycząca Morza Azowskiego, w oparciu o którą oba państwa uważają Morze Azowskie i Cieśninę Kerczeńską za swoje terytorium wewnętrzne. Oba kraje mają tam swobodę żeglugi. Nigdy jednak nie dokonały delimitacji granicy na tych akwenach.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)