Odnosząc się na konferencji prasowej w warszawskiej siedzibie partii do wyników głosowania z 21 października jedna z liderek Partii Razem Agnieszka Dziemianowicz-Bąk oceniła, że "imadło PO-PiS-u zaciska się nad Polską coraz mocniej, coraz mniej miejsca pozostawiając ruchom progresywnym i lewicowym".
"Lewicowi wyborcy wciąż słyszą groźby, że jeżeli nie zagłosują na PO, to kolejny raz wygra PiS i będzie dalej demolował demokrację, albo odwrotnie: że jeżeli nie zagłosują na PiS, to wrócą ośmiorniczki i układy" - zauważyła.
Zdaniem członkini zarządu Razem ten "PO-PiS-wski szantaż" nie zmienia jednak faktu, że Polska "nadal potrzebuje lewicy". "Młodzi ludzie mają dość pracy na umowach śmieciowych, coraz więcej ludzi jest przeciwko finansowaniu religii z budżetu państwa, ponad 40 proc. Polek i Polaków chce złagodzenia ustawy antyaborcyjnej; ludzie chcą pracować krócej i w godnych warunkach, i nie musieć w końcu wyjeżdżać za granicę w poszukiwaniu lepszej pracy" - przekonywała Dziemianowicz-Bąk.
Według niej problemów tych "nie rozwiąże ani PO, ani PiS". "Ofertę dla tych wszystkich osób może stworzyć wyłącznie skuteczna i silna lewica" - podkreśliła.
"Po wyborach samorządowych, które nie były korzystne dla nikogo po lewej stronie sceny politycznej, musimy przemyśleć strategię działania. W Razem nie mamy wątpliwości, że rozdrobnienie po naszej stronie sceny politycznej jest wodą na młyn dla PO-PiS-u" - oświadczyła Dziemianowicz-Bąk.
Jak zaznaczyła, jej ugrupowanie nie chce "kolejny raz musieć odrabiać tej bolesnej lekcji z wyborów samorządowych". "Jako Razem jesteśmy przekonani, że musimy podjąć próbę rozmowy ze wszystkimi ugrupowaniami po lewej stronie od PO-PiS-u" - stwierdziła przedstawicielka zarządu partii.
Zastrzegła, że nie wiadomo, jaki będzie rezultat rozmów. "Nadal dostrzegamy różnice, jakie dzielą nas od innych ugrupowań, nadal pozostajemy bardzo krytyczni wobec wielu działań starej lewicy, w szczególności SLD, ale jesteśmy także przekonani, że to najwyższy czas podjąć próbę budowy silnej i przede wszystkim skutecznej lewicy" - mówiła Dziemianowicz-Bąk.
Inny z liderów Razem Maciej Konieczny poinformował, że ugrupowanie chce rozmawiać z tymi organizacjami, z którymi współpracowało przy okazji wspólnych startów miejskich (m.in. z Zielonymi, ruchami miejskimi i lokalnymi stowarzyszeniami). "Ale zależy nam na tym, żeby nawiązać ją również z tymi, z którymi do tej pory to się nie udawało" - dodał.
Jak podkreślił polityk, jego ugrupowanie wolałoby samodzielnie wygrać wybory. "Nie mam wątpliwości, że SLD również; Robert Biedroń rozpoczyna właśnie swój autorski projekt. (...) Ale także wszyscy niezależnie od szyldu, niezależnie od ambicji, jesteśmy politykami, i nie możemy obrażać się na rzeczywistość. Jeżeli chcemy, żeby różnorodna lewica znalazła się w PE, a potem w polskim Sejmie, to Razem, Robert Biedroń i SLD powinni siąść do stołu; jako Razem jesteśmy na tę rozmowę gotowi" - zadeklarował Konieczny.
Zapewnił jednocześnie, że - w razie porażki rozmów - Razem jest gotowe do samodzielnego startu w wyborach. Zadeklarował też, że jego partii zależy na tym, żeby porozumieć się jeszcze przed majowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego.
"W nadchodzących wyborach będzie przesądzał się los Europy i naszego w niej miejsca. (...) Tylko silna lewica jest w stanie upomnieć się o pracowników, tylko silna lewica jest w stanie w końcu zasypać olbrzymie różnice płacowe, które dzielą Europę, tylko silna lewica jest w stanie postawić tamę fali nacjonalizmów, która zalewa kontynent. Dlatego tak ważne jest, żeby rozmowy zaczęły się już teraz" - mówił polityk.
Partia Razem wystawiła samodzielne listy w październikowych wyborach do sejmików; nie udało jej się jednak uzyskać mandatów radnych w żadnym województwie. Progu wyborczego nie przekroczyła też w żadnym regionie startująca samodzielnie Partia Zieloni.