Krampf poinformował także, iż redakcja gazety wcześniej dostawała pogróżki na portalach społecznościowych. Dodał, że na razie nie może stwierdzić, czy autor pogróżek znał pracowników redakcji i chciał ich zaatakować z bronią, czy też planował atak bez znajomości pracowników.
"Obecnie próbujemy ustalić z jakiego konta wysyłane były pogróżki i kto je wysyłał. Na razie nie wiemy, czy jest ta sama osoba, która strzelała do dziennikarzy" - powiedział Krampf, cytowany przez AFP.
W wyniku czwartkowej strzelaniny w redakcji "Capital Gazette" cztery osoby zginęły na miejscu, a piąta zmarła w szpitalu. Do szpitala trafiły także dwie lub trzy osoby, które zostały poważnie ranne.
Motywy działania zabójcy nie są jeszcze znane. Rzecznik tamtejszej policji oświadczył, że strzelanina w Annapolis traktowana jest jako "lokalny incydent" a nie zamach terrorystyczny.
Tymczasem dwie godziny po tragicznych wydarzeniach w Annapolis redakcja niewielkiej gazety "Ogden Standard-Examiner" w Utah odebrała telefon od mężczyzny, który skarżył się na ideologiczny profil pisma.
"W jego słowach nie było jakiejś szczególnej groźby, ale mężczyzna ten twierdził, że liberalne media +zasługują na stosowanie wobec nich przemocy+" - powiedziała jedna z dziennikarek gazety Kyle Hansen. Dodała, że o tej rozmowie zawiadomiona została policja. (PAP)