Premier Izraela Benjamin Netanjahu wyraził "absolutne poparcie" dla sobotnich ataków sił USA, Wielkiej Brytanii i Francji na Syrię w odpowiedzi na użycie przez reżim prezydenta Baszara el-Asada broni chemicznej.

"Już rok temu powiedziałem, że Izrael popiera decyzję prezydenta USA Donalda Trumpa" w sprawie broni chemicznej - dodał szef rządu izraelskiego.

Netanjahu zapewnił, że poparcie jego kraju dla amerykańskich działań po użyciu broni chemicznej przez reżim Asada "pozostaje niezmienne".

Wcześniej w sobotę minister budownictwa Joaw Galant, członek izraelskiego gabinetu bezpieczeństwa, napisał na Twitterze, że ataki przeprowadzone pod dowództwem USA są "ważnym sygnałem dla osi zła - Iranu, Syrii i Hezbollahu".

Przedstawiciel władz izraelskich powiedział agencji Reutera, że zostały one uprzedzone o atakach; pytany o to, czy Izrael pomógł w identyfikowaniu celów, odpowiedział, że nie ma na ten temat informacji.

Połączone wojska amerykańskie, brytyjskie i francuskie przeprowadziły nad ranem w sobotę serię nalotów w Syrii w ramach akcji odwetowej za użycie broni chemicznej podczas ataku z 7 kwietnia w mieście Duma na wschód od Damaszku; zginęło wówczas ponad 60 osób. Operacja koalicji rozpoczęła się o godz. 4 czasu lokalnego w Syrii (godz. 3 w Polsce). Siły zbrojne USA podały, że celem bombardowań był wojskowy ośrodek naukowo-badawczy w Damaszku, zajmujący się technologią broni chemicznej oraz składy znajdujące się na zachód od miasta Hims. (PAP)

fit/ ap/