Zrobię wszystko, żeby Gdańsk nie dostał się w ręce PiS - powiedział w środę szef PO Grzegorz Schetyna. Powtórzył, że jest zwolennikiem utworzenia szerokiej koalicji wyborczej w Gdańsku; ocenił jednak, że prezydent miasta Paweł Adamowicz utrudnił mu rozmowy o ewentualnej współpracy.

Paweł Adamowicz ogłosił w połowie lutego zamiar ubiegania się - już po raz piąty - o reelekcję. Jego startu nie chcą jednak wesprzeć ani Platforma Obywatelska, ani Nowoczesna. Zarząd Nowoczesnej zatwierdził niedawno kandydaturę swej posłanki Ewy Lieder na prezydenta Gdańska; z rozmów PAP z politykami PO wynika, że Platforma najchętniej widziałaby w tej roli europosła Jarosława Wałęsę. Politycy PO i N deklarują, że chcą się porozumieć w sprawie wystawienia wspólnego kandydata.

"Ta decyzja jest ciągle przed nami, kto będzie kandydatem" - powiedział Schetyna w środę rano w TOK FM. Zadeklarował przy tym, że zrobi wszystko, żeby Gdańsk "nie dostał się w ręce PiS". "Gdańsk jest świętym miejsce dla Polski, dla polskiej Solidarności, dla Platformy Obywatelskiej, więc zrobię wszystko" - podkreślił lider PO.

Przekonywał, że w jesiennych wyborach samorządowych potrzebne będzie partnerstwo. "Będziemy jeszcze rozmawiać, ale Adamowicz w bardzo poważny sposób utrudnił nam wspólną pracę" - ocenił Schetyna, w który w zeszłym tygodniu jasno zadeklarował w TVN24, że nie widzi możliwości, by Platforma poparła jego kandydaturę.

Potwierdził, że Platforma "jest w kontakcie z Nowoczesną". "Rozmawiamy na temat dużej kolacji. Wszystkie jednostkowe aktywności szanuję, tak jak w przypadku Pawła Adamowicza, ale uważam, że wielka, rozszerzona koalicja - czyli partie polityczne, takie jak Nowoczesna, Platforma, ale też ruchy miejskie, lewica - bardzo skutecznie przygotowują koncepcję koalicji, która za rok, przed wyborami parlamentarnymi, będzie gotowa, żeby PiS-owi odebrać władzę" - zaznaczył szef PO.