"Temat zwrócenia Polsce szczątków samolotu prezydenckiego jest nadmiernie upolityczniony, wokół niego sztucznie tworzy się podwyższone zainteresowanie, jakby ta kwestia miała jakieś znaczenie symboliczne. Tymczasem z praktycznego punktu widzenia kwestia miejsca, gdzie znajduje się wrak - czy w Polsce, czy w Rosji - nie ma istotnego znaczenia. Polskim śledczym i ekspertom na wszystkich etapach śledztwa zapewniano do niego dostęp w pełnym zakresie" - oświadczył ambasador.
Andriejew powtórzył stanowisko wyrażane wcześniej przez Rosję, że wrak Tu-154M pozostaje w tym kraju ze względu na wciąż toczące się śledztwo. Dodał następnie: "Kwestia polega na czymś innym: dlaczego do tej pory nie zakończono śledztwa? Przecież obraz katastrofy, jej przyczyny i okoliczności były jasne jeszcze w 2011 roku, kiedy opublikowano raporty naszego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego i polskiej komisji Millera. Nie ma od tej pory niczego, co podawałoby w wątpliwość ich główne wnioski. Jednak władze polskie nie kończą śledztwa, wysuwają coraz to nowe wersje, dlatego i rosyjskie śledztwo musi przedłużać swoją pracę".
Pytany o to, czy na sytuację w relacjach z Rosją wpływa rekonstrukcja polskiego rządu, ambasador odpowiedział, że "nie widzi istotnych zmian". Zauważył, że u władzy w Polsce pozostała ta sama partia. "Tak, zmieniły się niektóre twarze w rządzie, ale treść polityki, w tym wobec Rosji, pozostała taka, jak poprzednio" - oświadczył Andriejew.
Dyplomata nazwał "interesującą i pożyteczną" pracę złożonej z historyków i ekspertów Grupy do Spraw Trudnych. "Jednak po tym, jak z inicjatywy strony polskiej wiosną 2014 roku przerwany został dialog polityczny pomiędzy naszymi krajami, znikła również potrzeba, by go ułatwiać poprzez uwolnienie go od kwestii historycznych" - powiedział.
"Grupa do Spraw Trudnych tworzona była w powiązaniu z dialogiem politycznym, a jeśli nie ma takiego dialogu, to nie widzimy sensu w jej reanimowaniu. Należy, jak się nam wydaje, zaczynać od innej strony - od odnowienia po stronie polskiej woli politycznej do podtrzymania normalnych relacji z Rosją" - ocenił Andriejew.
Dyplomata czyni zarzut stronie polskiej ze sposobu interpretowania porozumień międzyrządowych dotyczących pomników i miejsc pamięci. "Postanowili, że ochronie podlegają tylko groby (...). A poza terenem pochówków, setki pomników wzniesionych ku czci Armii Czerwonej, radzieckich żołnierzy wyzwolicieli od pewnego czasu postanowiono uważać za narzędzie radzieckiej propagandy komunistycznej, one podlegają (...) likwidacji - powiedział Andriejew. - To jest kwestia woli politycznej. Gdyby istniała wola utrzymywania z naszym krajem normalnych relacji, nie dopuszczania do obrażania uczuć naszego narodu, to tak by nie postępowano". Zdaniem rosyjskiego ambasadora "świadomie obrano kurs na konfrontację".
Jak poinformowało polskie MSZ, w środę z Andriejewem spotkał się szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz. Minister powiedział podczas spotkania, że nie widzi podstaw do dalszego przetrzymywania przez stronę rosyjską wraku samolotu rządowego, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem i że oczekuje jego zwrotu. Czaputowicz podkreślił też, że Polska oczekuje "zapewnienia swobodnego dostępu do miejsca katastrofy i wznowienia współpracy przy budowie pomnika ofiar". Wyraził jednocześnie gotowość do "odblokowania dwustronnych kontaktów w wybranych obszarach, podkreślając potrzebę modyfikacji języka i rezygnacji z negatywnej narracji".