Sąd Najwyższy utrzymał decyzje o obniżeniu wynagrodzenia i o zawieszeniu sędziego Roberta W. z Wrocławia, podejrzewanego o dwie kradzieże sprzętu elektronicznego o łącznej wartości 4,5 tys. zł. Obrońca mówił o możliwej chorobie W., rzutującej na ocenę tego czynu.

W piątek trzech sędziów SN oddaliło zażalenie obrońcy W. na decyzję Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który w maju br. - jako sędziowski sąd dyscyplinarny I instancji - orzekł o zawieszeniu sędziego w czynnościach oraz o obniżeniu o połowę jego wynagrodzenia.

W SN mec. Jakub Wende dowodził, że w SA ograniczono prawo W. do obrony. Argumentował, że sędzia cierpi na takie zaburzenia, które mają wpływ na ocenę jego czynu; przedstawił zaświadczenie lekarskie.

SN uznał, że zażalenie nie ma podstaw, a „zaświadczenie stanowi całkowicie odmienną linię obrony sędziego, który wcześniej zaprzeczał, że dopuścił się tych czynów”. SN podkreślił, że sprawa W. „powinna być niezwłocznie poddana merytorycznemu osądowi”.

W maju br. wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej skierował wniosek o zezwolenie na pociągnięcie W. (sędziego Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu) do odpowiedzialności karnej. Kodeks karny przewiduje karę od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności dla tego, "kto zabiera w celu przywłaszczenia cudzą rzecz ruchomą". Materiał prokuratury wskazuje, że 4 lutego br. w markecie w Wałbrzychu sędzia W. - wspólnie z żoną - dokonał kradzieży dwóch głośników, dwóch pendrivów i kabla o łącznej wartości 2,1 tys. zł. 6 lutego br. w markecie we Wrocławiu W. dokonał zaś kradzieży dwóch głośników, 13 pendrivów, dwóch kart i słuchawek o łącznej wartości 2,4 tys. zł.

W. twierdził, że przedmioty te kupił wcześniej - ale nie okazał dowodu zapłaty. Dzięki monitoringowi ze sklepu pracownicy obserwowali, jak sędzia wkłada do koszyka różne akcesoria i przełamuje ich zabezpieczenia.

We wrześniu br. SA uchylił nieprawomocnie immunitet sędziowski W., uznając, że wniosek prokuratury w "wyjątkowo wysokim stopniu" uprawdopodobnia postawienie mu zarzutów. Obrona W. może się jeszcze odwołać w tej kwestii do SN.

W piątek SN badał zaś inne zażalenie obrony - na decyzje SA ws. zawieszenia W. i obniżenia mu wynagrodzenia. Wnosząc o zwrot tego wątku sprawy do SA, mec. Wende podnosił, że pozbawieniem W. prawa do obrony było oddalenie w maju przez SA wniosku W. o odroczenie tamtego posiedzenia. W. uzasadniał wtedy swój wniosek tym, że dwa dni wcześniej jego obrońca została zatrzymana i aresztowana w innej sprawie, a miała ważne dla sprawy dokumenty.

Mec. Wende mówił, że obniżając wynagrodzenie W., SA uznał, iż działał on „z niskich pobudek”. „A może on jest chory; zupełnie inaczej oceniamy kogoś, kto kradnie z chęci zysku” – mówił, powołując się na zaświadczenie lekarskie.

Sędziowski rzecznik dyscyplinarny Marek Hibner, który był za utrzymaniem decyzji SA, replikował w SN, że chodzi o zaświadczenie wydane przez „prywatny gabinet psychiatryczny”. Zaznaczył zarazem, że "także prokuratura widzi potrzebę zasięgnięcia opinii lekarskiej”. „Za połowę wynagrodzenia można godnie żyć” – dodał.

Oddalając zażalenie, SN podkreślił, że w tym postępowaniu dyscyplinarnym obowiązują szczególne zasady prawa do obrony – bo obwinionego sędziego „wysłuchuje się, jeśli się stawi” (W. nie było w SA - PAP).

„Materiał dowodowy sprawy jest porażający i przygnębiający. Wyrządza niepowetowaną szkodę wymiarowi sprawiedliwości” – mówił sędzia SN Zbigniew Myszka w uzasadnieniu uchwały SN. Dodał, że wątpliwości obrony „będzie musiał w merytorycznym postępowaniu rozstrzygnąć sąd dyscyplinarny i – być może – sąd karny”.

Niezależnie od działań prokuratury, w kwietniu br. rzecznik Hibner postawił sędziemu W. zarzuty dyscyplinarne ws. tych kradzieży. Postępowanie dyscyplinarne może się zakończyć wnioskiem rzecznika do sądu dyscyplinarnego o ukaranie sędziego. Najostrzejszą karą dyscyplinarną jest wydalenie z zawodu, najłagodniejszą - upomnienie.

"W naszym interesie jest, by trzecią władzę reprezentowali ludzie uczciwi i krystaliczni" - mówił w lutym minister sprawiedliwości-prokurator generalny Zbigniew Ziobro, odnosząc się do sprawy W. "To jest bardzo przykra sytuacja, kolejna niestety w polskim sądownictwie, kiedy bardzo prominentny przedstawiciel sędziów w Polsce jest zatrzymywany w okolicznościach, które nasuwają bardzo poważne podejrzenia, że mogą być związane z popełnieniem typowego kryminalnego przestępstwa" - dodał.

Łukasz Starzewski (PAP)