PSL proponuje przesunięcie środków w budżecie na służbę zdrowia, aby spełnić oczekiwania protestujących lekarzy rezydentów. Ludowcy proponują uwolnienie na ten cel pieniędzy m.in. z deputatu węglowego, wykorzystanie nadwyżki z NBP oraz pieniędzy z Funduszu Pracy.

Ok. 20 lekarzy rezydentów od 2 października prowadzi głodówkę w hallu głównym Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie. Strajkujący domagają się wzrostu finansowania ochrony zdrowia do poziomu 6,8 proc. PKB w trzy lata, z drogą dojścia do 9 proc. przez najbliższe dziesięć lat. Chcą też zmniejszenia biurokracji, skrócenia kolejek, zwiększenia liczby pracowników medycznych, poprawy warunków pracy i podwyższenia wynagrodzeń

Protestujący rezydenci spotkali się w środę z premier Szydło; rozmowy nie przyniosły jednak przełomu. Po rozmowie wznowili protest głodowy, przerwany rano, na czas rozmów z szefową rządu.

W czwartek w Sejmie minister zdrowia przedstawił informację w sprawie protestu głodowego lekarzy rezydentów, nad którą odbyła się burzliwa debata. Minister powiedział, że rząd w 2018 r. przeznaczy 1 mld 179 mln zł na wynagrodzenia lekarzy rezydentów i stażystów. "To o 40 proc. niż wydatkowano na ten cel za naszych poprzedników w 2015 r. Zwiększamy także liczbę miejsc rezydentów, bo zdajemy sobie sprawę, jak ważny dla polskich pacjentów jest dostęp do lekarza specjalisty" - podkreślił.

Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział na konferencji prasowej po debacie, że Stronnictwo jest naprawdę bardzo zaniepokojone tym, co się dzieje. "10 dni już protestują młodzi lekarze - stażyści, rezydenci - i nie widać nadziei na zakończenie tego protestu" - podkreślił.

"Wczoraj wierzyliśmy, że te rozmowy pomogą, ale trzeba do młodych ludzi, do rezydentów, do lekarzy, do polskiego pacjenta podchodzić poważnie. Schować ego do kieszeni i naprawdę podejść z ofertą konkretną, a nie z obietnicami dwumiesięcznych rozmów, które mogą nic nie przynieść. Znajdźmy źródła finansowania, którymi można pomóc lekarzom rezydentom spełnić ich oczekiwania - wzrostu nakładu na służbę zdrowia" - zaapelował polityk.

Zaapelował też, żeby nie upolityczniać tego protestu. "Tylko znajdźmy źródła finansowania, którymi można pomóc lekarzom rezydentom spełnić ich oczekiwania - wzrostu nakładu na służbę zdrowia" - podkreślił szef PSL.

Kosiniak-Kamysz zadeklarował, że Stronnictwo jest gotowe do "konstruktywnej" debaty z rządem, również podczas piątkowej komisji zdrowia, na której - jego zdaniem - powinien pojawić się minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki.

"Mamy określone propozycje uwolnienia pieniędzy budżetowych" - wskazał prezes PSL. Zaproponował wstrzymanie decyzji budżetowych, które - według niego - nie muszą być zrealizowane w tym momencie. Wskazał w tym kontekście m.in. na deputat węglowy dla górników, który ma kosztować budżet państwa ponad 2,3 mld zł.

"Czy to musi być już zrealizowane w tym momencie? Poczekajmy, może wprowadźmy to od przyszłego roku, a przekażmy jak najszybciej te pieniądze na pomoc dla lekarzy, pielęgniarek, fizjoterapeutów. Nie mówmy tylko o jednej grupie zawodowej" - zaznaczył.

Kosiniak-Kamysz zasugerował też przeznaczanie na ochronę zdrowia nadwyżki z Narodowego Banku Polskiego czy przekazanie na ten cel pieniędzy z Funduszu Pracy. Zmianę Planu Finansowego Funduszu Pracy na 2017 r. zaproponował również - w liście skierowanym do premier Beaty Szydło - klub PO.

Jak przekonywał prezes PSL lekarze chcą zostać w Polsce, dlatego "musimy im pomóc". "Proszę dziś wszystkich tych, którzy są odpowiedzialni za służbę zdrowia, ale też wszystkich tych, którzy są w opozycji, pomóżmy doprowadzić do tego, aby te oczekiwania lekarzy ws. pacjentów zostały jak najszybciej spełnione" - zaapelował Kosiniak-Kamysz. (PAP)

autor: Anna Tustanowska