Polska jest za tym, żeby wspierać uchodźców, ale nie ma zgody na przymusową relokację - mówił we wtorek w Polsat News wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha, pytany o stanowisko Komisji Europejskiej.

Komisja Europejska zagroziła we wtorek rozpoczęciem procedury o naruszenie prawa UE, jeśli Polska, Węgry i Austria do czerwca nie przystąpią do relokacji uchodźców. KE przypomniała, że te trzy kraje nie relokowały dotychczas ani jednej osoby.

Minister Mucha pytany o stanowisko KE odpowiedział, że głos prezydenta w tej sprawie jest taki sam jak głos rządu. "Dzisiaj już mamy wypowiedzi w tej sprawie pani premier, że nie ma zgody na przymusową relokację tych osób w Europie i to nie jest tylko sytuacja polska, to sytuacji i węgierska i stanowiska Grupy Wyszehradzkiej" - podkreślił.

"Ja myślę, że my jesteśmy na takim etapie, że na pewno wewnątrz Unii Europejskiej nie będzie trwała taka pogłębiona debata, co do tego jak te problemy rozwiązywać. Polska od początku konsekwentnie podnosi, że musimy działać na rzecz wsparcia na miejscu, kierować pomoc humanitarną bezpośrednio dla tego obszaru, gdzie występują te problemy. Musimy działać na rzecz uszczelnienia zewnętrznych granic UE" - ocenił minister.

Jak zauważył, przymusowa relokacja uchodźców budzi wątpliwości z punktu widzenia praw człowieka.

Pytany o ewentualne sankcje KE Mucha odpowiedział, że "nie wierzy" w sankcje. "Mamy świadomość tego, że dwa państwa europejskie, z zobowiązanych wszystkich (państw), prawie w całości wykonały do tej pory te zobowiązania, które były podejmowane w innych zupełnie warunkach politycznych społecznych, przed wieloma zamachami" - zaznaczył.

"Dzisiaj, moim zdaniem, jest tak, że to wymaga rozmowy, wymaga dialogu, Polska jest za tym, żeby wspierać uchodźców, ale nie ma zgody na przymusowa relokację" - dodał Mucha.

We wrześniu 2015 roku państwa członkowskie UE zgodziły się na przeniesienie 160 tys. uchodźców z Włoch oraz Gracji; termin na zakończenie działań wyznaczono na wrzesień 2017 roku. Dotychczas tylko nieco ponad 18 tys., czyli około 11 proc. ustalonej liczby osób, zostało faktycznie przeniesionych.