Moskiewska policja zwolniła opozycjonistę Ildara Dadina, zatrzymanego w piątek rano podczas jednoosobowej pikiety. Działacz, który niedawno wyszedł na wolność z kolonii karnej, żądał dymisji szefa Federalnej Służby Więziennej (FSIN) w Karelii na północy Rosji.

Dadin został zwolniony po ustaleniu jego tożsamości na komisariacie. Policjanci zabrali go na posterunek spod gmachu FSIN po tym, jak zażądali od niego dokumentów, których opozycjonista nie miał przy sobie.

Świadkiem zatrzymania był obrońca praw człowieka Lew Ponomariow, szef Ruchu Praw Człowieka, który razem z Dadinem prowadził pikietę.

Opozycjonista - pierwszy w Rosji skazany na karę łagru za wielokrotne naruszanie przepisów o zgromadzeniach publicznych - został pod koniec lutego zwolniony z kolonii karnej. Dadin otrzymał wyrok 2,5 roku pozbawienia wolności za udział w protestach w latach 2012-2014, m.in. przeciw powrotowi Władimira Putina na Kreml i wojnie na Ukrainie. Jesienią zeszłego roku, gdy odbywał wyrok w kolonii karnej w Siegieży w Karelii, Dadin ogłosił, że był tam maltretowany przez funkcjonariuszy.

Jego sprawa stała się głośna, a Sąd Konstytucyjny zajął się skargą, w której Dadin kwestionował zgodność przepisów, na mocy których go skazano, z rosyjską ustawą zasadniczą. Sąd uznał, że prawo pozwalające karać wyrokiem pozbawienia wolności za naruszenia przepisów o zgromadzeniach jest zgodne z konstytucją. Jednocześnie nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy Dadina. W rezultacie Sąd Najwyższy Rosji w lutym uchylił wyrok.

Sąd Najwyższy przyznał również, że sprawa karna wobec Dadina nie powinna była być wszczynana, bo nastąpiło to przed uprawomocnieniem się wyroków, na jakie skazano go w sprawach administracyjnych. Opozycjonista ma prawo do rehabilitacji.