Politycy muszą powiedzieć "stop" przemocy; protestujący powinni podejmować decyzje przy urnie wyborczej, a nie w taki sposób - powiedział wiceprzewodniczący PO Tomasz Siemoniak, odnosząc się do oblania farbą biura poselskiego Joachima Brudzińskiego (PiS) w Szczecinie.

Siemoniak powiedział w piątek w radiu TOK FM, że osoby, które oblały czerwoną farbą biuro posła PiS w Szczecinie, nie powinny tego robić. "Po to mamy demokrację, żeby przy urnie wyborczej podejmowali decyzje, a nie działali w taki sposób" - dodał. Zdaniem Siemoniaka jest to rodzaj przemocy i jej "trzeba powiedzieć mocno +stop+, i to powinna być jedna z rzeczy, być może niewielu, które powinny łączyć polskich polityków".

Siemoniak uważa, że "solidarne, mocne dość ze strony klasy politycznej powinno zatrzymać" agresję ze strony ludzi niezadowolonych sytuacją polityczną w Polsce. "Ta spirala będzie się rozkręcała. Tylko patrzeć, jak dojdzie do jakichś rękoczynów w jakimś miejscu (...) Potrzeba też zdecydowanej reakcji rządzących" - ocenił. "Demokracja to debata, rozmowa, sala parlamentarna, sala w radzie miasta, to są wolne media" - powiedział Siemoniak.

Pytany czy opozycja i KOD nie apelują zbyt łagodnie do swoich zwolenników, aby nie sięgali po radykalne sposoby protestu, odpowiedział, że 16 grudnia szef KOD Mateusz Kijowski i politycy PO wyszli przed Sejm, "żeby mediować, po to żeby nie doszło do rękoczynów", kiedy demonstrujący przed Sejmem blokowali możliwość wyjazdu samochodów z posłów PiS. Siemoniak powiedział, że 16 grudnia widział, jak "Mateusz Kijowski apelował do uczestników", żeby przestali blokować wjazd do Sejmu, ale "oni nie posłuchali". "Ani Platforma Obywatelska, ani inne partie opozycyjne, ani KOD nie są za przemocą" - dodał.