Prezydent Barack Obama przyznał w niedzielę, że "nie docenił" wpływu rosyjskich działań hakerskich i kampanii dezinformacyjnej na wynik wyborczy Demokratów. Wypowiedział się dwa dni po ogłoszeniu raportu wywiadu USA w tej sprawie.

W wywiadzie dla telewizji ABC prezydent USA zaprzeczył jednak, jakoby miał nie docenić swego rosyjskiego odpowiednika, Władimira Putina, który według amerykańskiego wywiadu zorkiestrował kampanię ataków informatycznych i manipulacji medialnych, aby przyczynić się do zwycięstwa wyborczego Donalda Trumpa i porażki Hillary Clinton.

"Myślę jednak, że nie doceniłem w tej nowej erze rozwoju informatyki, możliwości tego rodzaju dezinformacji i ataków informatycznych mogących wywierać taki wpływ na otwarte społeczeństwa przez zakłócanie demokratycznych praktyk" - powiedział amerykański prezydent.

Uważa on, że tego rodzaju praktyki nasilają się.

Obama, który wygłosi we wtorek w Chicago przemówienie pożegnalne, przypominając, że w wielu spośród sojuszniczych krajów USA wchodzących w skład NATO odbędą się niedługo, tak jak we Francji, wybory, powiedział w nawiązaniu do ewentualnych ingerencji: "Musimy być czujni".

Według służb amerykańskiego wywiadu początkowym celem kampanii dezinformacji i cyberataków prowadzonej przez wywiad rosyjski było zakłócenie amerykańskiego demokratycznego procesu wyborczego, osłabienie ewentualnej prezydentury pani Clinton oraz zwiększenie szans na zwycięstwo miliardera-populisty Donalda Trumpa.(PAP)