Równość nie zagraża rodzinie ani dzietności; żaden z artykułów konwencji o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet nie dotyczy związków homoseksualnych ani ich "promowania" - podkreśliła pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz.

Pełnomocniczka odniosła się do wypowiedzi ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina oraz innych przedstawicieli resortu, którzy w zeszłym tygodniu krytycznie wypowiadali się na temat konwencji Rady Europy dotyczącej zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet oraz przemocy domowej. Gowin uznał m.in., że dokument ten jest "wyrazem ideologii feministycznej" i "tak naprawdę służy zwalczaniu tradycyjnej roli rodziny i promowaniu związków homoseksualnych".

"Artykuły Konwencji, w których resort sprawiedliwości dostrzega zagrożenie dla tradycyjnego modelu rodziny, mówią o obowiązku usuwania przez państwa strony tych elementów tradycji, religii lub społecznych stereotypów, które nakazują lub pozwalają na akceptację przemocy, poniżenia czy zniewolenia kobiet" - napisała Kozłowska-Rajewicz w oświadczeniu przesłanym w poniedziałek PAP.

Zwróciła uwagę, że dotyczy to głównie tych kultur i religii, które dopuszczają albo wymuszają takie zachowania jak kamieniowanie kobiet za rzeczywistą lub rzekomą zdradę męża, obrzezanie dziewczynek, rytualne gwałty, sankcjonowane przez tradycję morderstwa. "Są to zachowania spoza kręgu kultury polskiej i nigdy nie powinny być akceptowane w imię tolerancji i poszanowania cudzej kultury i religii" - zaznaczyła.

W Polsce występuje wysoka akceptacja dla przemocy domowej

Jej zdaniem w Polsce występuje jednak dość wysoka akceptacja dla przemocy domowej. "Co piąty Polak uważa przemoc w rodzinie za normę, a jedna czwarta czuje się zwolniona z obowiązku reagowania, uznając, że sprawca może mieć rację - wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Akceptacja ta przez lata utrwalała się m.in. w ludowych porzekadłach: +Kto żony nie bije, temu wątroba gnije+, +jak bije, to znaczy, że kocha+ itp. To ten fragment naszej tradycji, którego Polska nie powinna kultywować, tylko - zgodnie z konwencją - wykorzenić" - przekonuje Kozłowska-Rajewicz.

W jej opinii nie zagraża to w żaden sposób trwałości tradycyjnej rodziny. "Wręcz przeciwnie, wzajemny szacunek, poczucie bezpieczeństwa oraz równy status męża i żony zapewniają trwałość rodziny" - podkreśliła.

Pełnomocniczka zaznaczyła również, że żaden z artykułów konwencji nie dotyczy związków homoseksualnych ani ich "promowania".

"Artykuły konwencji, które tak zaniepokoiły ministra sprawiedliwości, brzmią bardzo podobnie jak artykuły Konwencji ds. eliminacji wszelkich form dyskryminacji wobec kobiet - CeDAW, którą Polska ratyfikowała w 1981 r. To obowiązujące w Polsce prawo, z którego wykonania przedstawiamy co kilka lat sprawozdania przed ONZ. Nie możemy więc składać zastrzeżeń do postanowień w Konwencji Rady Europy, które od dawna stanowią obowiązujące w Polsce prawo" - przypomniała.

Zaznaczyła, że równość nie zagraża ani rodzinie, ani dzietności, a konwencja w żaden sposób nie blokuje realizowania się kobiet w modelu tradycyjnym, a jedynie przeciwstawia się aktom przemocy wobec nich.

Kozłowska-Rajewicz podkreśliła, że stosowane w konwencji pojęcie "gender", które wielu może się wydawać niezrozumiałe, nie oznacza rezygnacji ani ignorowania płci biologicznej i różnic płciowych między kobietami a mężczyznami, a jedynie "uwzględnienie aspektów społecznych i kulturowych w decydowaniu o możliwych do realizowania scenariuszach życiowych", co jest opisane w memorandum wyjaśniającym do konwencji.

"Wyjaśnienia te składam w obawie, że niewiedza lub nierzetelne informacje o konwencji mogłyby spowolnić proces jej podpisania i ratyfikacji. W związku z tym, że ten międzynarodowy akt prawny służy ochronie kobiet przed gwałtami i pobiciami, zwłoka w tej sprawie mogłaby wpłynąć nie tylko na sytuację kobiet w Polsce, ale też na wizerunek Polski w Europie" - napisała pełnomocniczka.

Konwencja została przedstawiona do podpisu w maju 2011 r. w Turcji, do tej pory została podpisana przez 19 państw.

Na początku marca premier Donald Tusk mówił, że konwencję należy możliwie szybko przygotować do podpisu i ratyfikacji. Premier popiera też starania, aby zmienić tryb ścigania przestępstwa gwałtu, które w Polsce - w przeciwieństwie do większości krajów UE - jest ścigane na wniosek, a nie z urzędu.