Mamy do czynienia z konsekwencją działań Rosji; te konsekwencje po raz pierwszy od wybuchu wojny na Ukrainie dotknęły Polskę, zginęli polscy obywatele - mówił w środę o eksplozji w Przewodowie wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński.

We wtorek po godz. 15 - jak przekazali przedstawiciele polskich władz - na terenie leżącej niedaleko od granicy z Ukrainą wsi Przewodów (powiat hrubieszowski, woj. lubelskie) spadł pocisk rosyjskiej produkcji; w wyniku eksplozji śmierć poniosło dwóch obywateli Polski. Siły rosyjskie przeprowadziły we wtorek po południu zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę, wymierzony głównie w obiekty energetyczne.

We wtorek w nocy do MSZ został wezwany ambasador Federacji Rosyjskiej Siergiej Andriejew.

Jak mówił na antenie RMF FM Jabłoński, szef MSZ Zbigniew Rau zażądał od dyplomaty wyjaśnień tej sytuacji. "Z bardzo dużym prawdopodobieństwem mamy do czynienia z konsekwencją działań Rosji. Te konsekwencje po raz pierwszy od wybuchu wojny - to jest coś, co zakładaliśmy, że może nastąpić, ale to się wydarzyło właśnie wczoraj - dotknęły Polskę, polskie terytorium, zginęli polscy obywatele" - mówił wiceszef MSZ.

Jabłoński został również zapytany wypowiedź prezydenta USA Joe Bidena, który oświadczył w środę, że wstępne informacje przeczą tezie, by rakieta, która spadła na terytorium Polski została wystrzelona z Rosji.

"Chciałbym prosić wszystkich państwa o to, żeby jeszcze przez chwilę w cierpliwość się uzbroić. Bo hipotezy różne są w tej chwili przedstawiane. To, co się pojawia w mediach, też nie zawsze jest zweryfikowane. Te informacje będą - mam nadzieję, że jeszcze być może dzisiaj, być może w odpowiednim czasie - podawane do publicznej wiadomości" - odpowiedział wiceszef MSZ. Przestrzegał przed próbami rosyjskiej dezinformacji w tej sprawie.

Wiceszef MSZ, pytany o możliwe wydalenie ambasadora Rosji z Polski, powiedział, że nie wyklucza, że "coś takiego może się wydarzyć".

"To są działania, które powinny być zrealizowane, kiedy istnieją do nich przesłanki" - powiedział Jabłoński. Zaznaczył przy tym, że w dyplomacji jest tak, że "czasami trzeba utrzymywać kontakt nawet z ludźmi nie tylko tymi, których się nie lubi, ale tymi, którzy reprezentują interes państw nastawionych do nas wrogo".

Jabłoński odniósł się także do zarzutów, że wydarzenia z Przewodowa pokazują, że Polska nie jest przygotowana na ataki rakietowe. "Jeżeli ktoś takie rzeczy opowiada to albo jest źle poinformowany, albo działa ze złą wolą. Systemy ochrony przeciwrakietowej na całym świecie to nie są nigdy systemy w stu procentach skuteczne, chroniące każdy milimetr terytorium każdego kraju" - oświadczył. Zwracał przy tym uwagę, że w Izraelu, który ma najbardziej zaawansowany system ochrony przeciwrakietowej, dochodzi do ataków rakietowych.

Wiceminister zaapelował, by nie wierzyć takim głosom. "Już też słyszę np. że NATO jest przereklamowane, że nikt nas nie będzie bronił - to są próby dezinformowania naszego społeczeństwa, próby też osłabiania poparcia dla polityki, która wspiera Ukrainę" - dodał.(PAP)

autorka: Aleksandra Rebelińska

reb/ ann/