W oblężonym Mariupolu, w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy, Rosjanie nie tylko zrzucają wielkie bomby na zakłady metalurgiczne Azowstal, gdzie broni się m.in. pułk Azow, ale także ostrzeliwują dzielnicę, do której wcześniej wpuszczono cywilów – poinformował we wtorek doradca mera miasta Petro Andriuszczenko.

„Z artylerii i czołgów (Rosjanie) chaotycznie ostrzeliwują sektor mieszkalny w dzielnicy Liwobereżna” – przekazał Adnriuszczenko na Telegramie. https://t.me/andriyshTime/329

Dodał, że dzień wcześniej Rosjanie pozwolili mieszkańcom wejść do tej dzielnicy, by zabrali z domów rzeczy. Dodał także, że mieszkańcy, którym Rosjanie każą przewiązywać na ramieniu białe wstążki, takie, jakich sami używają, stają się „wabikiem” dla ukraińskich snajperów.

Portal Ukrainska Prawda podaje tymczasem, że według informacji z poniedziałku na terenie kombinatu Azowstal ukrywa się w podziemiach wielu cywilów, w tym kobiety i dzieci.

Z nielicznych informacji, które docierają z oblężonego i bezustannie atakowanego miasta, wynika, że rejon Azowstalu to jedyny duży przyczółek w mieście, w którym jeszcze bronią się siły ukraińskie. Jest to przede wszystkim pułk Azow, który nie przyjął rosyjskiego ultimatum, by „poddać się lub zginąć”. Kilka dni temu informowano, że do Azowa udało się przebić żołnierzom 36. Samodzielnej Brygady Piechoty Morskiej.

Mariupol jest odcięty od sił ukraińskich; od początku marca znajduje się w oblężeniu i pod ciągłym ostrzałem i bombardowaniem. Sytuacja cywilów jest katastrofalna, a nawet według ostrożnych szacunków mogło tam już zginąć ponad 20 tys. osób.

Dla Rosjan zdobycie Mariupola, portu nad Morzem Azowskim, jest kluczowe dla stworzenia korytarza lądowego do okupowanego Krymu. Zajęcie miasta pozwoli im także uwolnić znaczne siły do szerokiej ofensywy w pozostałej części Donbasu. Zdobycie Mariupola ma również dla rosyjskich władz ogromne znaczenie propagandowe. (PAP)