Niektórym politykom Zachodu przyświeca filozofia zakładająca, że tak czy inaczej w końcu będzie się trzeba porozumieć z Władimirem Putinem; to nie jest nasza filozofia, nie można się targować w sprawie zbrodni i zwlekać z nazwaniem ich po imieniu - powiedział w rozmowie z PAP szef BPM Jakub Kumoch.

Prezydenci: Polski, Estonii, Łotwy i Litwy - Andrzej Duda, Alar Karis, Egils Levits i Gitanas Nauseda złożyli w środę wizytę w Kijowie, gdzie spotkali się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim; odwiedzili też podkijowskie miejscowości - Buczę, Borodziankę i Irpień, gdzie miały miejsce masowe zbrodnie wojsk rosyjskich na ukraińskiej ludności cywilnej.

Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej, mówiąc o wizycie w Kijowie, podkreślił, że to pierwsza wizyta głów państw w stolicy Ukrainy od momentu rozpoczęcia rosyjskiej agresji, wizyta "w dużej mierze pokazująca ogrom tryumfu Ukrainy". Przypomniał, że 23 lutego - na dzień przed atakiem Rosji na Ukrainę - prezydenci Polski i Litwy - Andrzej Duda i Gitanas Nauseda - złożyli wizytę w Kijowie i spotkali się z prezydentem Ukrainy.

"Kiedy Wołodymyr Zelenski żegnał się 23 lutego z Andrzejem Dudą nie było pewne, czy się jeszcze kiedykolwiek zobaczą. Ten moment, gdy spotkali się ponownie, pokazuje, że Ukraina żyje, walczy i skutecznie stawia opór" - powiedział minister w KPRP.

Pytany o wrażenia z wizyt w zniszczonych przez Rosjan miejscowościach, m.in. Buczy czy Borodziance, Kumoch odparł: "Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci tym, w jaki sposób jedno państwo dokonało zbrodni na obywatelach drugiego państwa, to jest nie do opisania. Ta wizyta, jestem przekonany, bardzo mocno pokazała wszystkim czterem prezydentom, jak bardzo mieli rację, przestrzegając przed Rosją i jak bardzo byli niewysłuchani" - podkreślił.

"Żałuję, że nie było tam, przynajmniej na razie, przywódców państw Zachodu. Myślę, że o ile dla nas to jest potwierdzenie, a skala szoku jest niewyobrażalna, to dla przywódców Zachodu byłoby to (wydarzenie) otwierające oczy" - powiedział.

Na pytanie, czy zbrodnie wojenne popełniane przez Rosjan na Ukrainie to ludobójstwo, odparł: "Celem agresji jest zniszczenie Ukrainy jako narodu. I wszystkie zbrodnie, które temu towarzyszą, służą temu celowi". "Ja sam nie chcę nadawać klasyfikacji prawnej i powinny się tym zająć sądy, natomiast w moim prywatnym głębokim odczuciu są tu poważne cechy ludobójstwa" - zaznaczył.

Pytany o to, że zbrodni wojennych na Ukrainie nie chciał nazwać ludobójstwem prezydent Francji Emmanuel Macron, odparł: "Prezydent Francji przede wszystkim nazwał Rosjan i Ukraińców braćmi. Muszę powiedzieć, że jest to bardzo niefortunna wypowiedź, która wywołała wściekłość, również naszych rozmówców, gdy tam byliśmy. Po Buczy, po Irpieniu, po Borodziance, to jest dla Ukraińców obelga".

Prezydent Francji Emmanuel Macron podczas środowego wywiadu dla stacji France 2 nie nazwał rosyjskich zbrodni wojennych popełnianych na Ukrainie "ludobójstwem"; określił również Ukraińców i Rosjan jako "bratnie narody". Swoje rozczarowanie tą wypowiedzią wyraziło MSZ Ukrainy.

Kumoch wskazywał, że "tu nie chodzi tylko o wypowiedzi prezydenta Macrona, ale o pewną filozofię, która przyświeca niektórym politykom Zachodu: że tak czy inaczej na końcu będzie trzeba porozumieć się z Putinem. To nie jest nasza filozofia". Tymczasem - jak mówił - "nie można się targować w sprawie zbrodni i zwlekać z nazwaniem ich po imieniu". (PAP)

Autorka: Sylwia Dąbkowska-Pożyczka