Władze Białorusi ogłosiły w piątek, że materiały publikowane przez Radio Swaboda, białoruską redakcję Radia Wolna Europa, zostały uznane za ekstremistyczne. To samo dzień wcześniej spotkało blog niezależnego politologa Arcioma Szrajbmana.
Materiały publikowane w Telegramie i sieciach społecznościowych Radia Swaboda zostały uznane za „ekstremistyczne”. Oznacza to, że za ich rozpowszechnianie grozi odpowiedzialność administracyjna – grzywna lub kara aresztu.
Dzień wcześniej za „ekstremistyczny” uznano blog w Telegramie popularnego niezależnego komentatora Arcioma Szrajbmana.
Wielodzietna matka Wolha Załatar skazana na cztery lata
Wolha Załatar, matka pięciorga niepełnoletnich dzieci, została w piątek skazana na cztery lata kolonii karnej za rzekome „utworzenie formacji ekstremistycznej” (czatów w Telegramie) i działania „na szkodę porządku publicznego”.
38-letnia Załatar została zatrzymana w marcu br. i umieszczona w areszcie. Początkowo informowano, że postępowanie karne wobec Załatar jest związane z jej „aktywnym protestem”. Wyjaśniano, że będąc administratorką czatu, organizowała „nielegalne zgromadzenia” w postaci „tzw. picia herbaty, spacerów i koncertów”.
W marcu zarzucono jej stworzenie organizacji ekstremistycznej lub zarządzanie nią. Z tego artykułu grozi kara ograniczenia wolności na okres do pięciu lat lub pozbawienie wolności na 3-7 lat.
Za "formację ekstremistyczną" władze uznały czaty w Telegramie. Przy czym, jak zauważają media niezależne, zostały one tak określone kilka miesięcy po aresztowaniu kobiety.
Załatar ma pięcioro dzieci w wieku od czterech do 17 lat. W czasie ubiegłorocznych wyborów, które uznano za sfałszowane, była obserwatorem, potem – jako wolontariuszka – pracowała przy mińskim areszcie na ul. Akreścina.
W czasie protestów była m.in. zatrzymywana za „picie herbaty” i zmywanie farby z zamalowanego przez władze muralu (drobne chuligaństwo). Spędziła też kilka dni w areszcie po zatrzymaniu w centrum miasta, gdzie przed sklepem czekała na koleżankę.
Załatar, która została uznana za więźniarkę polityczną, nie przyznała się do winy. Podczas procesu mówiła, że po zatrzymaniu była bita.
Prokurator żądała ukarania aktywistki karą pięciu lat więzienia.
W ostatnim słowie podczas procesu Załatar, która jest bardzo religijna, podkreślała, że „niezbędne jest pokajanie i wzajemne przebaczenie”.
„Tylko tak można zatrzymać kryzys społeczno-polityczny. W aktach sprawy moim działaniom nadano sens, jakiego nie miały. Zwykłym ludzkim odruchom, reakcjom i emocjom nadano kryminalny charakter. W aktach jest plakat z napisem: Pokój, Miłość, Wolność. Podpisuję się pod każdym słowem - chcę pokoju w moim kraju” – mówiła Załatar.
Podczas pobytu w areszcie Załatar odwiedził nuncjusz apostolski na Białorusi arcybiskup Ante Jozić.