W związku ze zniszczeniem przez nieustalonych sprawców pięciu samochodów należących do działaczy inicjatywy Medycy na Granicy grupa poinformowała, że już w niedzielę - a nie 16 listopada, jak wcześniej zamierzała - zakończyła swoją misję medyczną przy granicy z Białorusią.

W oświadczeniu przypomniano także, że od 16 listopada działania Medyków na Granicy przejmie Poland Emergency Medical Team PCPM - Medyczny Zespół Ratunkowy PCPM.

Medycy na Granicy opublikowali w niedzielę zdjęcia aut, które mają powybijane szyby, potłuczone reflektory, zniszczoną karoserię. Informowali również, że auta mają poprzebijane opony.

Sprawą zajmuje się podlaska policja. Jej rzecznik Tomasz Krupa poinformował w niedzielę po południu, że zgłoszenie o zdarzeniu wpłynęło na policję rano. Auta wolontariuszy znajdowały się na parkingu przy jednym z pensjonatów, policja przyjęła zawiadomienie od poszkodowanych w tej sprawie, ustalane są okoliczności zdarzenia.

"W związku z dzisiejszym atakiem na naszą bazę na Podlasiu oraz zniszczeniem prywatnych samochodów członków naszej ekipy, podjęliśmy decyzję o odwołaniu ostatniego dyżuru" - napisali w niedzielę po południu wolontariusze tej grupy na swoim profilu w mediach społecznościowych. Dyżur miał trwać jeszcze ok. 40 godzin.

Wolontariusze społecznej inicjatywy Medycy na Granicy poinformowali, że w związku z tym, że trwają działania policji, których celem jest wyjaśnienie zdarzenia, a medycy z grupy w tych czynnościach uczestniczą, zespół nie może być zaangażowany w utrzymywanie gotowości do niesienia pomocy medycznej migrantom.

Poinformowano także, że wolontariusze dostosowują się do rekomendacji w tej sprawie jakie dostali od ekspertów ds. bezpieczeństwa. "Zdecydowanie zalecili nam, by do czasu wyjaśnienia sprawy zawiesić dalsze działania" - napisano w oświadczeniu. "Bezpieczeństwo naszych ludzi jest dla nas priorytetem (...) Żałujemy, że niesiona przez nas pomoc medyczna spotkała się z tak agresywną i brutalną reakcją" - czytamy w oświadczeniu.

Medycy na Granicy podsumowali, że odbyli 39 dyżurów. Jak wcześniej informowali, działali w terenie przygranicznym, poza strefą objętą stanem wyjątkowym.

"Z wielu stron doświadczyliśmy gestów solidarności i wsparcia. Dziękujemy" - napisano i dodano, że projekt kończy się "w poczuciu dobrze wypełnionego zadania", a działania były podejmowane zgodnie z prawem, zasadami etyki zawodowej i bezpieczeństwa.