Brexit pokazuje porażkę polityki zagranicznej rządu, bo Wielka Brytania miała być strategicznym sojusznikiem Polski w UE, tymczasem wychodzi z Unii; premier powinna przyznać się do porażki - powiedział w czwartek w Sejmie lider Nowoczesnej Ryszard Petru.

"Z przykrością muszę stwierdzić, że Brexit jest porażką rządu; porażką polityki zagranicznej rządu. Bo przypomnę, że waszym głównym sojusznikiem w UE miała być Wielka Brytania. Pan minister SZ Witold Waszczykowski kilka miesięcy temu występował z tej mównicy i mówił, że to jest strategiczny sojusznik polskiego rządu w UE. Nie ma go (Wielkiej Brytanii) w UE, bo zaraz wychodzi; pytanie co waszą polityką zagraniczną?" - pytał Petru w czasie debaty po wystąpieniu premier Beaty Szydło nt. Brexitu.

"Pani premier, przyzwoitym zachowaniem w tej sytuacji byłoby przyznanie się do porażki. Państwo się Brexitu nie spodziewaliście; pytanie jest takie, dlaczego go bagatelizujecie, to jest głupota czy oszustwo?" - pytał lider Nowoczesnej.

Petru mówił, że po jednym ze szczytów UE Waszczykowski ogłosił "zatrzymaliśmy Brexit". Lider Nowoczesnej ocenił, że skuteczność polityki rządu "jest śmieszna". "I to jest wstydliwe, co robicie, bo tak naprawdę nie wiecie co się dzieje" - dodał, zwracając się do rządu.

Polityk pytał też, jaką ofertę rząd ma dla tych Polaków, którzy wrócą z Wielkiej Brytanii do Polski. "Co im zaoferujecie? Podwyżki dla swoich, stanowiska w spółkach skarbu państwa - ich już nie ma, obsadziliście już wszystkie możliwe. Apele smoleńskie, na każdej uroczystości, chaos w edukacji, skok na nasze oszczędności w OFE, chaos prawny, spadek inwestycji polskich firm, język nienawiści, brak kultury osobistej?" - pytał lider Nowoczesnej.

Zdaniem Petru rząd nie robi nic, by Polacy, którzy wrócą do kraju mieli w nim szanse na godne życie.

Petru zaznaczył, że Brexit osłabia i Wielką Brytanię i Unię Europejską. Ocenił, że rząd powinien przedstawić plan, jak zminimalizować koszty wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii zarówno dla UE jak i dla Polski.

Według niego powinniśmy "obstawiać wariant bliski norweskiemu", czyli doprowadzić do tego, że Wielka Brytania płaciłaby cały czas wysoką składkę, ale mogłaby uczestniczyć w jednolitym rynku.

Petru dodał, że obecnie wyzwaniem jest stworzenie wspólnej polityki antyterrorystycznej, chronienie granic, utrzymywanie sankcji dla Rosji, a nie ewentualna zmiana unijnych traktatów. Zaznaczył, że o tym mówił wcześniej najważniejszy polityk PiS, prezes partii Jarosław Kaczyński.

"Z przykrością stwierdzam, że rządy pana prezesa Kaczyńskiego są śmieszne w Europie; mówienie o zmianie traktatów - to oni stukają się w głowę, żadnych traktatów nie zmienią. Mają inne problemy na głowie. Jeśli ktoś na Żoliborzu nie kontaktuje się z nikim, to wymyśla zmiany traktatów, których nawet jeszcze nie napisał" - powiedział Petru.

Do sprawy ewentualnych zmian w traktatach unijnych nawiązała w swoim wystąpieniu także posłanka Nowoczesnej Marta Golbik.

Według niej, w czwartkowym wystąpieniu premier nie było konkretów, nie wskazano co należy zmienić czy doprecyzować. Jak dodała, boi się, że rząd będzie pozorować działania zamiast faktycznie chronić polskie interesy. (PAP)