Na kilkadziesiąt godzin przed inauguracyjnym meczem polskiej reprezentacji dopisują humory. Kamil Grosicki walczy z czasem. Chcesz autograf? – takie pytanie zadał Sławomir Peszko Sebastianowi Mili podczas środowej konferencji prasowej w bazie treningowej polskiej reprezentacji w La Baule.
Pretekstem do tej zaczepki było to, że Mila tym razem występuje w roli dziennikarza, więc usiadł po drugiej stronie medialnej barykady niż Peszko, drugi trener reprezentacji Bogdan Zając oraz Thiago Cionek.
Generalnie wygląda na to, że humory kadrowiczom dopisują. W ten trend wpisał się również asystent selekcjonera. – Sytuacja ze zdrowiem Kamila Grosickiego poprawia się z godziny na godzinę. Lekarze robią, co mogą. Na ile procent oceniam szansę jego gry przeciwko Irlandczykom? Z tego, co wiem, to procenty podaje się głównie na butelkach z alkoholem – oznajmił Bogdan Zając. W dalsze szczegóły życia kadrowiczów drugi trener reprezentacji nie chciał już wchodzić, uciekając w banały. Nie inaczej było przy okazji pytania o faworytów mistrzostw. – Każda grupa ma swojego, w każdej znajdziemy takiego, który może wygrać te mistrzostwa. U nas, wiadomo, mistrzowie świata... – stwierdził Zając, którego mimowolnie skontrował Peszko: – Może Francuzi, jeśli wytrzymają presję. Ale ja żywię nadzieję w orzełku...
Polacy pierwszy mecz rozegrają w niedzielę o godzinie 18 w Nicei. Ich rywalami będą Irlandczycy z Północy. – Codziennie o nich rozmawiamy na odprawach. Nasz bank informacji działa znakomicie i na bieżąco. Gdyby była taka potrzeba, podaliby nam zapewne nawet numer rejestracyjny ich autobusu – przypuszczał Peszko. Numer autobusu rywali nie jest kadrowiczom niezbędny, ale scenariusz na spotkanie trenerzy mają już gotowy. Niespodzianki raczej nie będzie, bo jak wyliczył Bogdan Zając: – Będą takie momenty, że będziemy w posiadaniu piłki, że przeciwnik będzie ją posiadał, będzie atakowała jedna strona, i będą takie, że druga. Każdy mecz ma swoją dramaturgię, są na przykład takie spotkania, że gole padają zaraz na początku. Bardzo ważna będzie więc sfera mentalna. Bardzo duże znaczenie dla obu zespołów mogą mieć stałe fragmenty gry.
W podobnym duchu komentował kontuzje, jakie dotykają także grupowych rywali: – Dostosujemy się do tego, co będzie na boisku. Musimy realizować własne zadania, mniej ważne jest to, czy gra piłkarz X, czy Y. Wtedy już jest walka i trzeba robić swoje.
W przypadku polskiej reprezentacji dobre wieści dotyczą Michała Pazdana i Jakuba Błaszczykowskiego. Bogdan Zając poinformował, że u obu piłkarzy dawał o sobie znać dyskomfort związany z przeciążeniami, ale już wracają do pełnego obciążenia treningowego. A kiedy zapadną ostateczne decyzje? – W odpowiednim czasie. Czy to będzie dzień przed meczem, półtora, czy dwa, ma mniejsze znaczenie – ujawnił asystent Adama Nawałki. Im bliżej pierwszego meczu, tym większa będzie jednak presja ciążąca na zespole. – Myślę, że to nie presja, tylko wielkie wsparcie, jakie czujemy od kibiców. W niedzielę pewnie przed telewizorem zasiądzie cała Polska – komentował Peszko. – Chodzi o to, że Kamil może nie dojść do pełni zdrowia i będę musiał przejąć jego zadania. Taka sytuacja już była, gdy Kamil złamał rękę i zagrałem z tą drugą Irlandią, co wyszło na dobre zespołowi i mnie też. W praktyce oznacza to, że albo będę musiał zablokować którąś stronę, albo wyprowadzać kontrataki, a może nawet strzelić jakąś bramkę?
Swoją szansę może dostać też Cionek. – Po to bardzo mocno trenuję i grałem w kilku sparingach. A na jakiej pozycji mogę zagrać? Miałem już różne próby, na bokach i na środku obrony, zagram tam, gdzie będę potrzebny, i dam z siebie wszystko. Trzeba być elastycznym, przecież czasami nawet w czasie meczu zmienia się system gry – mówił obrońca Palermo. Dziennikarze wrócili też do ostatniego meczu towarzyskiego z Litwą. – Fajnie byłoby wygrać 3:0 i mieć świetne nastroje, jechać w euforii do Francji. Chcieliśmy, żeby było lepiej, ale nie przeżywamy tego jakoś wyjątkowo. Mieliśmy odprawę, omówiliśmy wszystko, i tyle – komentował Peszko. – Teraz będzie inaczej, na przykład wraca Robert Lewandowski, zmienia się stawka spotkania. Nie ma co porównywać.
Lewandowskiego niewątpliwie czeka w niedzielę wyjątkowo twarda fizyczna walka z rywalami. – Nie będzie pod jakąś specjalną ochroną. Każdy zawodnik musi sobie radzić z ostrą grą. Robert jest inteligentny, wie, co ma robić, nie musimy dla niego szukać jakichś wskazówek – stwierdził trener Zając. – Zresztą wierzę, że sędziowie nie dopuszczą do nadmiernie ostrej gry.
Konferencja została spięta klamrą przez Peszkę, który zażartował w kierunku Mili. – Oj, Seba, znów nie zadałeś żadnego pytania... Po godzinie 18 kadrowicze rozpoczęli kolejny trening. Tym razem można było go oglądać jedynie przez kwadrans. To również sygnał, że żarty żartami, ale właśnie rozpoczyna się gra całkiem na poważnie.