Minister lotnictwa cywilnego Egiptu oświadczył, że bardziej prawdopodobną przyczyną zaginięcia lecącego z Paryża do Kairu samolotu linii EgyptAir jest atak terrorystyczny, niż awaria techniczna. W rejonie katastrofy znaleziono m.in. dwie kamizelki ratunkowe.

Airbus A320 z 66 osobami na pokładzie zniknął z radarów już w strefie odpowiedzialności egipskich kontrolerów ruchu lotniczego. Grecka telewizja państwowa podała, że podczas poszukiwań maszyny znaleziono szczątki samolotu.

Według przedstawicieli greckich władz ok. 230 mil morskich na południe od Krety znaleziono dwie kamizelki ratunkowe oraz plastikowe obiekty, które najpewniej pochodzą z egipskiego samolotu. Wcześniej źródła w greckim ministerstwie obrony informowały, że egipski samolot ratunkowy zlokalizował w rejonie katastrofy dwa pływające obiekty.

Airbus wykonujący lot MS804 wystartował o godz. 23.09 w środę z lotniska Roissy-Charles de Gaulle w Paryżu i zgodnie z planem miał wylądować w Kairze o godz. 3.15. O godz. 2.30 samolot zniknął z radarów. Źródła w greckich władzach lotniczych powiedziały AFP, że maszyna spadła do morza ok. 130 mil morskich od greckiej wyspy Karpathos. Greckie media donoszą, że osoby znajdujące się na łodzi, która płynęła wówczas w tym rejonie, widzieli na niebie kulę ognia. Informacji tych oficjalnie nie potwierdzono.

Grecki minister obrony Panos Kammenos oświadczył, że maszyna przed zniknięciem z radarów wykonała dwa gwałtowne obroty i nagle straciła wysokość. Airbus "obrócił się o 90 stopni w lewo, następnie o 360 stopni w prawo, spadając z 37 tys. stóp (ponad 11 km) do 15 tys. stóp" - sprecyzował minister. Samolot zniknął z radarów na wysokości ok. 10 tys. stóp.

Władze lotnictwa cywilnego Grecji podały, że w czasie ostatniego kontaktu z pilotami airbusa byli oni w dobrych nastrojach i nie zgłaszali żadnych problemów. Podczas następnej próby kontaktu przed godz. 2.30 w celu przekazania maszyny do egipskiej strefy odpowiedzialności załoga "nie odpowiadała mimo ponawianych wezwań".

Według egipskiej armii załoga nie wysłała żadnego sygnału SOS.

Podczas konferencji prasowej zwołanej na lotnisku w Kairze premier Egiptu Szerif Ismail powiedział, że nie można wykluczyć żadnej przyczyny incydentu, w tym ataku terrorystycznego. Z powodu zaginięcia samolotu prezydent Egiptu Abd el-Fatah es-Sisi zwołał nadzwyczajne posiedzenie narodowej rady bezpieczeństwa.

Z kolei egipski minister lotnictwa cywilnego Szerif Fathi oświadczył, że bardziej prawdopodobną przyczyną zaginięcia samolotu jest atak terrorystyczny, niż awaria techniczna. "Nie chcę jednak wyciągać pochopnych wniosków" - podkreślił.

Prezydent Francji Francois Hollande powiedział, że spływające informacje potwierdzają, iż samolot "rozbił się i został utracony". Dodał, że nie wyklucza się żadnej hipotezy. Jak podkreślił, trzeba uczynić wszystko, żeby "poznać przyczyny tego, co się stało".

Paryska prokuratura poinformowała o wszczęciu śledztwa. Źródło policyjne powiedziało, że śledczy przepytują funkcjonariuszy, którzy mieli dyżur na lotnisku Roissy w środę wieczorem, by sprawdzić, czy słyszeli lub widzieli coś podejrzanego. "To dopiero wstępny etap" śledztwa - powiedziało źródło.

Na lotnisku w Kairze bliscy pasażerów z lotu MS804 zostali umieszczenie w zamkniętej sali, do której policja nie wpuszcza dziennikarzy.

Europejska organizacja ds. bezpieczeństwa żeglugi powietrznej Eurocontrol przekazała, że żadne problemy pogodowe nie wystąpiły w czasie zaginięcia samolotu ani w okolicach jego ostatniej znanej pozycji.

Na pokładzie airbusa znajdowało się 66 osób: 56 pasażerów, w tym troje dzieci, a także siedmiu członków załogi i trzej przedstawiciele przewoźnika odpowiedzialni za bezpieczeństwo. Wśród pasażerów było 30 Egipcjan, 15 Francuzów, dwóch Irakijczyków oraz po jednym obywatelu Wielkiej Brytanii, Belgii, Kuwejtu, Arabii Saudyjskiej, Sudanu, Czadu, Portugalii, Algierii i Kanady.

Polskie MSZ wstępnie potwierdziło, że w samolocie nie było Polaków. Ambasada RP w Kairze będzie monitorować rozwój wydarzeń - poinformował PAP dyrektor Biura Rzecznika Prasowego MSZ Rafał Sobczak.

Przedstawiciele egipskich sił bezpieczeństwa zbierają informacje o pasażerach, by upewnić się, że nie mieli oni żadnych powiązań z ekstremistami.

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg zapewnił, że Sojusz "będzie monitorował sytuację bardzo dokładnie. Jeśli NATO otrzyma prośbę o pomoc, wtedy będziemy gotowi, by pomóc" – powiedział.

Zniknięcie samolotu ożywiło obawy o bezpieczeństwo w ruchu lotniczym. W październiku zeszłego roku samolot rosyjskich linii lotniczych Metrojet rozbił się na półwyspie Synaj; zginęły wszystkie 224 osoby na pokładzie. Rosja i zachodnie rządy uważają, że przyczyną katastrofy była najpewniej bomba, a dżihadystyczne ugrupowanie Państwo Islamskie (IS) twierdzi, że przemyciło ładunek wybuchowy na pokład maszyny.

W marcu br. samolot EgyptAir lecący z Aleksandrii do Kairu został porwany i zmuszony do lądowania na Cyprze przez mężczyznę, który - jak podały władze - miał na sobie atrapę pasa szahida i był psychicznie niezrównoważony. Sprawca został aresztowany.

Airbus poinformował, że zaginiony A320 został dostarczony liniom EgyptAir w listopadzie 2003 roku i wylatał 48 tys. godzin. Jak podał egipski przewoźnik, pilot miał wylatanych 6275 godzin, w tym 2101 na A320, a drugi pilot - 2766 godzin.

EgyptAir posiada flotę 57 airbusów i boeingów, w tym 15 Airbusów A320. Ostatni tragiczny wypadek z udziałem maszyny tego przewoźnika miał miejsce w maju 2002 roku, gdy Boeing 737 rozbił się na wzgórzu, podchodząc do lądowania na lotnisku w tunezyjskiej Kartaginie. Zginęło 14 osób.

Agencje przypominają, że w 1999 roku samolot EgyptAir rozbił się u wschodnich wybrzeży USA, zabijając wszystkie 217 osób na pokładzie. Amerykańscy śledczy ustalili, że drugi pilot celowo wyłączył automatyczne sterowanie i skierował samolot w dół, choć władze egipskie twierdzą, że przyczyną była awaria techniczna. (PAP)