Propozycja PSL to już drugi projekt nowelizacji ustawy o OZE, której część przepisów weszła w życie w maju br. Projekt nowelizacji ustawy o OZE ma też rząd, który chce zmian w zasadach wsparcia dla mikroinstalacji w systemie taryf gwarantowanych.

W uzasadnieniu do projektu nowelizacji ustawy posłowie PSL zwracają uwagę na bardzo trudną sytuację biogazowni rolniczych. Jak podkreślają, biogaz to najbardziej stabilne odnawialne źródło energii, bo jego produkcja nie jest związana z warunkami atmosferycznymi. Kłopoty wytwórców energii z biogazu wzięły się przede wszystkim z powodu deprecjacji tzw. zielonych certyfikatów, których ceny w ostatnich latach gwałtownie spadły.

Zielone certyfikaty, czyli świadectwa pochodzenia, funkcjonują w Polsce od 2005. Są to dokumenty potwierdzające wytworzenie energii z OZE. Służą one wsparciu producentów energii elektrycznej z odnawialnych źródeł. Mechanizm ich działania jest następujący - zakłady energetyczne muszą wykazać się odpowiednim udziałem zielonej energii w bilansie energii elektrycznej dostarczonej do klientów. Zakład energetyczny może więc energię z OZE kupić bezpośrednio od producenta lub kupić - na Towarowej Giełdzie Energii - zielone certyfikaty.

Jednak od 2012 r. na TGE jest nadpodaż zielonych certyfikatów, a przez to spadają ich ceny; to zaś rzutuje na wyniki finansowe istniejących źródeł wytwórczych. Szczególnie dotyczy to biogazowni rolniczych, których w Polsce jest obecnie 59. Ich łączna moc to 67,156 MW.

Jak piszą posłowie w uzasadnieniu do projektu nowelizacji nowe regulacje są niezbędne, bo jak twierdzą - może się okazać się że "część z tych przedsiębiorstw postawiona zostanie wkrótce w stan upadłości". "Teza ta jest tym bardziej zasadna, bowiem jeden z przedsiębiorców wytwarzających biogaz rolniczy o mocy 1,2 MW mocy zainstalowanej elektrycznej już został postawiony w stan upadłości" - podkreślono.

Dlatego PSL chce wprowadzić do systemu świadectw pochodzenia dodatkowy obowiązek umarzania świadectw pochodzenia energii elektrycznej z biogazu, którym byliby objęci sprzedawcy energii.

W ramach ogólnego celu OZE na 2020 r. (czyli 20 proc. ) 0,35 proc. energii elektrycznej miałoby pochodzić z biogazu rolniczego, wynikającej z umorzonych świadectw pochodzenia lub ekwiwalentnej ilości energii elektrycznej wynikającej z umorzonych świadectw pochodzenia biogazu rolniczego. Po 2016 r. prawo do kształtowania wysokości udziału świadectw pochodzenia energii z biogazu miałby minister gospodarki.

Nowe regulacje miałyby wejść w życie z początkiem przyszłego roku. Od nowego roku wjedzie w też w życie nowy system wsparcia dla OZE. Według niego inwestorzy, których projekty wygrają aukcje, bo zaoferują najbardziej atrakcyjną cenę energii, otrzymają prawo do odsprzedaży jej do sieci po stałej cenie.

"Przede wszystkim chcielibyśmy, by te większe biogazownie nie miały problemu przejścia przez okres transformacji ze starego prawa, ze starego mechanizmu współfinansowania tych źródeł, z nowymi rozwiązaniami - powiedział w piątek PAP wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński.

Wiceprezes Stowarzyszenia Energii Odnawialnej Włodzimierz Ehrenhalt uważa, że projektowane zmiany idą w dobrym kierunku. "Dziś biogazownie są w bardzo trudnej sytuacji, a ich rozwój jest w interesie kraju. To jest bardzo dobre źródło pozyskiwania prądu, bardzo dobre źródło stabilizacji linii przesyłowych, szczególnie w sieciach niskich napięć - powiedział PAP.

Dodał jednak, że w polskich warunkach budowanie dużych biogazowni, a więc takich powyżej 1 MW zawsze będzie obarczone ryzykiem. "Polskie rolnictwo jest dość rozdrobnione a biogazowanie wymagają ogromnej dyscypliny dostaw surowca. Dlatego uważam, że biogazownie powinny dopasowane do możliwości gospodarstwa rolnego i przeznaczone do produkcji prądu przede wszystkim na własny użytek".

/