Burza polemik rozgorzała nad Sekwaną po spotkaniu Francois Hollande’a z Fidelem Castro. Kuba była przedostatnim etapem podróży francuskiego prezydenta po Karaibach.

Do spotkania doszło niemal w cztery oczy. Jedynie tłumaczka i oficjalny fotograf byli dopuszczeni do rozmowy, jaka odbyła się w rezydencji Fidela Castro w Hawanie. Niemal w cztery oczy nie licząc najbliższej rodziny ojca kubańskiej rewolucji - żony, dzieci, wnuków i prawnuków. Francois Hollande po spotkaniu przyznał, że chciał się spotkać się z prezydentem Fidelem Castro, bo jest on człowiekiem, który tworzył historię - Kuby i świata. Hollande wie, że wiele decyzji i czynów Fidela Castro jest dyskusyjnych, ale, zdaniem prezydenta Francji, jest on wielką postacią dla ludu - na Kubie jak i we Francji.

Prawicowa opozycja uważa to spotkanie z dyktatorem za skandal. Według francuskich komentatorów Hollande zdobył się na ten krok ze względu na francuską lewicę, u której ma bardzo złe notowania, za socjal-liberalne odchylenia. Dla komunistów i znacznej części socjalistów nad Sekwaną Fidel Castro jest wciąż uosobieniem ich młodzieńczych marzeń o wielkim etosie rewolucyjnym.